Przydacz pytany w TVP Info o ubiegłotygodniowe słowa prezydenta Rosji stwierdził, że są one próbą wywołania ponownej dyskusji o przyczynach wybuchu II wojny światowej. - Aby to europejskie państwa na nowo zaczęły dyskutować o tym, kto był po dobrej, a kto po złej stronie, zaś Związek Radziecki miałby być jedynie wyzwolicielem - mówił.
Stwierdził, że Polska wygrywa starcie informacyjne z Rosją na poziomie serc i rozumów zwykłych ludzi.
Przydacz proszony o ocenę odpowiedzi rosyjskiej dyplomacji na wpis ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher ocenił, że była ona "niewysublimowana", że to "forma frustracji".
Stwierdził też, że ostatnie wpisy rosyjskiego resortu spraw zagranicznych na Twitterze są "wojną informacyjną w zasadzie ze wszystkimi państwami zaangażowanymi w politykę historyczną". - Obwiniani są już Czesi, Francuzi, nawet Bułgaria, a teraz Stany Zjednoczone. Pokazuje to wewnętrzny niepokój w głowach kierownictwa rosyjskiego MSZ i narastającą frustrację. Nie udaje im się swoimi insynuacjami przekonać świata - mówił.
Wiceszef MSZ zapewnił, że resort jest w stałym kontakcie z administracją prezydenta Andrzeja Dudy. - Prezydent przygląda się całej sprawie. Mamy taktykę, że to nie jest czas, aby prezydent w tym momencie wypowiadał się na poziomie najwyższego urzędnika państwa - zapewnił. Dodał, że Polska jest w stanie odeprzeć kłamliwą politykę Rosji i promować prawdziwą historię.
W poniedziałek rosyjskie MSZ w reakcji na słowa Georgette Mosbacher, która wystąpiła w obronie Polaków przed oskarżeniami Kremla o współpracę z hitlerowskimi Niemcami napisało: "Jesteśmy zaskoczeni, że pisze to Ambasador Stanów Zjednoczonych - państwa, które było naszym sojusznikiem podczas II wojny światowej. Wygląda na to, że ambasador USA w Polsce źle uczyła się historii w szkole. Wystarczy przypomnieć sobie tylko kilka faktów".
Wcześniej Mosbacher napisała na Twitterze: "Drogi prezydencie Putin - Hitler i Stalin zmówili się, by rozpocząć II wojnę światową. To jest fakt. Polska była ofiarą tego okropnego konfliktu". Ambasador USA w Polsce przypomniała też, że "sowiecka Armia Czerwona wbiła Polsce nóż w plecy", gdy jej armia walczyła z niemieckim najeźdźcą.
W kolejnych postach rosyjski resort wskazał, że "operacja ataku Niemiec na Polskę została zatwierdzona przez Hitlera 10 kwietnia 1939 roku, w związku z tym pakt Ribbentrop - Mołotow nie może być uznawany za przyczynę początku drugiej wojny światowej". Rosyjskie ministerstwo podkreśliło także, że "porozumienie monachijskie z 1938 roku między nazistowskimi Niemcami, Wielką Brytanią, Francją i Włochami nie tylko zdeformowało cały system stosunków międzynarodowych, ale stało się także punktem wyjścia do podboju Europy".
Według MSZ Rosji, cytowanego przez agencję TASS, w kwietniu 1939 r. ZSRR zaproponował podpisanie kompleksowej umowy w sprawie gwarancji bezpieczeństwa, jednak ta inicjatywa została odrzucona przez kraje zachodnie i kraje bałtyckie.
Rosyjski MSZ wskazuje także, iż "siła militarna Niemiec nazistowskich została stworzona z udziałem takich amerykańskich firm, jak General Electric, Ford, General Motors oraz pro-nazistowskiej niemiecko-amerykańskiej unii, która w okresie przedwojennym otwarcie popierała Hitlera".