"Jestem obecnie chyba jedyną osobą, która wierzy jeszcze w PO-PiS. Im większa koalicja zawiąże się w nowym Sejmie, tym lepiej. Można byłoby wtedy wprowadzić zmiany w konstytucji" - mówi Marcinkiewicz. I deklaruje, że jest gotów przyjechać do kraju i pomóc w budowie wielkiej koalicji PO-PiS.

Reklama

Nie zaprzeczył, że mógłby zająć w rządzie jakieś miejsce. "Na razie są to jednak spekulacje. Chcę wypełnić swój kontrakt, jaki mam w Londynie do maja 2008 r." - zapewnił.

Porażkę PiS jej były członek podsumował krótko: "Przegrana duża, ale głowa do góry. W końcu PiS zdobyło więcej głosów niż dwa lata temu". Donaldowi Tuskowi poradził, by "zaczął się traktować jako przywódca państwa, a nie tylko swojej partii".

Marzenia Marcinkiewicza o rządzie PO-PiS są mało realne. Premier Jarosław Kaczyński tuż po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów stwierdził, że wspólne rządy z PO nie wchodzą w grę, a PiS przechodzi do opozycji.