W rozmowie, której tematykę zdominowała epidemia SARS-CoV-2, a także reakcja na nią władz Unii Europejskiej, polski premier podkreślał, że Polska wprowadziła obostrzenia związane z Covid-19 bez czekania na wspólne stanowisko UE i uczyniła tak "w poczuciu troski o bezpieczeństwo wszystkich obywateli", a nie z powodu kalkulacji politycznych.
Wiedzieliśmy, że koronawirus stanowi poważne zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi. W takiej sytuacji nie mogliśmy czekać - stwierdził Morawiecki. Zaznaczył przy tym, że uważa przyjętą przez polskie władze strategię walki z koronawirusem za właściwą.
Zgodnie z szacunkami specjalistów, jeśli polski rząd nie wprowadziłby restrykcji, w Polsce mogłoby dojść do 30-60 tys. dodatkowych zakażeń. W środę liczba zakażonych sięgała ponad 7,5 tys - zaznaczył szef polskiego rządu.
W ocenie premiera Morawieckiego, epidemia koronawirusa, podobnie jak wcześniejszy kryzys zadłużenia w strefie euro (2008 r.), uwidoczniła wewnętrzne sprzeczności w grupie państw strefy euro.
Dziś widać wyraźnie, że problem ten nie został rozwiązany. Bardzo ubolewam, że aktualny kryzys znowu uderzył najbardziej w południe Europy. (…) Sytuacja, w której zyski są wspólne, a niektórzy korzystają z funkcjonowania jednolitego rynku nawet bardziej niż inni, straty natomiast dotyczą każdego z osobna, jest politycznie nie do utrzymania i zagraża dziś strefie euro, a w rezultacie także całej Unii Europejskiej - argumentował premier Morawiecki. Ten problem musi być rozwiązany - dodał.
Szef polskiego rządu zapewnił, że Polska, która, podobnie jak inne kraje Europy, odczuje skutki kryzysu wywołanego pandemią SARS-CoV-2, "w obliczu niepewnej przyszłości stara się prowadzić stabilną politykę fiskalną".
W okresie światowego kryzysu finansowego (2007 r.) i kryzysu zadłużenia w strefie euro (2008 r.), jaki po nim nastąpił, bardzo pomogła nam nasza narodowa waluta. Także dziś korzystamy z zalet wynikających z tego stanu rzeczy. Euro to bardzo silna waluta, ale widać wyraźnie, że jest ona targana sprzecznościami - dodał.
Wskazując na partykularyzmy oraz powolność działania Unii Europejskiej jako główne źródło jej problemów, Morawiecki wyraził też pogląd, że te trudności powinny stać się dziś impulsem do naprawy UE.
Unia Europejska powoli budzi się do działania, (…) ale zarazem jest to potężny obszar gospodarczy. Musimy tę potęgę i związane z tym atuty wykorzystać dla dobra całej wspólnoty - powiedział polski premier.
W ocenie szefa polskiego rządu w dobie pandemii konieczne jest oparcie architektury bezpieczeństwa państw członkowskich UE na stabilnym fundamencie współpracy transatlantyckiej.
Morawiecki przyznał, że relacje te bywają trudne. Często zdarzają nam się nieporozumienia, ale strategiczna wspólnota Europy i USA, a przede wszystkim wspólnota łączących nas wartości, powinna stać zawsze na pierwszym miejscu - dodał. W jego ocenie, istotą integracji europejskiej jest umiejętność krajów UE pokonywać wewnętrzne nieporozumienia.
Wskazując na konieczność odgrywania w przyszłości przez Polskę i Hiszpanię ważnej roli w Europie, Morawiecki zachęcił władze unijne do większej otwartości na przyszłych członków Unii - szczególnie na Bałkanach, a także do ściślejszej współpracy z Ukrainą i Białorusią.
Premier powiedział też, że w obliczu największych od czasu II wojny światowej turbulencji finansowych wywołanej epidemią koronawirusa, odpowiedź Unii Europejskiej na ten kryzys powinna być prawdziwie ambitna. W ocenie polskiego premiera powinna ona brać pod uwagę solidny pakiet pomocowy, który przyczyni się do ożywienia gospodarczego i ramowe rozwiązania w przyszłym, długofalowym budżecie Unii, czyli w wieloletnich ramach finansowych (WRF).
Pytany o wybory prezydenckie w Polsce, jakie mają się odbyć w dobie koronawirusa, premier Morawiecki wskazał, że ich organizacja w terminie wynika z faktu, że "w polskim systemie prawnym nie ma możliwości dowolnego przełożenia wyborów". Zaznaczył też, że opowiada się za głosowaniem korespondencyjnym, takim, jak w Szwajcarii czy w Niemczech, by zminimalizować ryzyko zakażeń.
Przeprowadzenie wyborów w terminie jest konieczne - podkreślił Morawiecki, argumentując, że inna data byłaby tak samo trudna do określenia, jak czas, w którym zostanie wynaleziona szczepionka.
Dlatego zaproponowaliśmy opozycji porozumienie ponad podziałami politycznymi i odsunięcie wyborów poprzez zmianę konstytucji, ale bez wprowadzania stanu nadzwyczajnego i ograniczania praw obywatelskich. Na zmianę konstytucji musiałyby zgodzić się wszystkie siły polityczne. Niestety ta propozycja została przez naszą opozycję odrzucona - wyjaśnił.
W rozmowie z "El Mundo" Morawiecki podkreślił, że nie spodziewa się, by UE zabierała głos w sprawie wyborów prezydenckich w Polsce, gdyż kwestia ta leży wyłącznie w gestii państw członkowskich.
Nie widzę powodów, by wybory korespondencyjne w Niemczech były do zaakceptowania, a w Polsce miały być kwestionowane. Oczekuję stosowania takich samych zasad wobec wszystkich państw członkowskich - podkreślił.
Wyraził też oczekiwanie wobec Brukseli, że w kwestii polskiej reformy sądownictwa, będzie ona traktować Warszawę tak jak innych członków UE. Podkreślił, że reforma ta jest niezbędna, bo "wcześniej wymiar sprawiedliwości nie był w stanie dokonać samooczyszczenia, a liczba karygodnych czy wręcz haniebnych zachowań i wyroków rosła z roku na rok".
Mateusz Morawiecki skrytykował też brak jednakowego traktowania przez Brukselę ciał stojących na straży niezawisłości sędziów przez parlament w Polsce oraz w innych państwach Unii. "KRS w Polsce wybierana jest na bardzo podobnych zasadach jak hiszpańska CGPJ, większością 3/5 głosów przez parlament. W Niemczech w ogóle nie ma takiej rady, a na stanowiska sędziowskie mianują bezpośrednio politycy. Nie ma systemu idealnego, ale uważamy, że skoro Niemcy czy Hiszpania mogą mieć równowagę między władzą sądowniczą a wykonawczą, to Polska również ma do tego prawo" - powiedział Morawiecki, dodając, że polskie sądownictwo po okresie komunizmu nie zostało zreformowane.