Ziobro był pytany na konferencji prasowej w Warszawie o to, czy jest zwolennikiem zmiany konstytucji tak, by wydłużyć kadencję prezydenta Andrzeja Dudy o dwa lata w związku z pandemią koronawirusa i co sądzi o sprzeciwie koalicjanta Jarosława Gowina wobec przeprowadzenia wyborów 10 maja.

Reklama

Projekt Porozumienia ws. zmiany konstytucji, pod którym podpisali się także posłowie PiS, został w środę skierowany do pierwszego czytania w Sejmie. Propozycja wpłynęła do Sejmu 6 kwietnia. Projekt składa się z trzech artykułów i zakłada zmianę w art. 127 konstytucji. Zgodnie z propozycją, prezydent RP miałby być wybierany na jedną, siedmioletnią kadencję. W projekcie znalazło się jednocześnie zastrzeżenie, że przepis ten stosuje się do kadencji urzędującego prezydenta.

Szef MS przypomniał, że długość kadencji prezydenta jest zapisana w konstytucji; przekonywał, że jeśli jest pomysł, by w związku z pandemią tę kadencję wydłużyć, to konieczna do tego jest zmiana konstytucji.

Jeśli opozycja z jednej strony mówi: "nie róbmy teraz wyborów", ale z drugiej strony nie chce zmieniać konstytucji, aby wydłużyć czas kadencji to zachowuje się bałamutnie i skrajnie nieodpowiedzialnie - oszukuje Polaków. Dlatego, że pod szyldem pięknych haseł mówiących o odpowiedzialności za zdrowie i życie Polaków, w rzeczywistości za nic ma to zdrowie i życie. Bo gdyby chodziło im o zdrowie i życie to przystaliby na propozycję wydłużenia kadencji prezydenta o dwa lata. I wtedy, na podstawie konstytucji moglibyśmy przenieść wybory na za dwa lata - powiedział.

Przekonywał, że "żonglowanie stanami wyjątkowymi ma szereg ograniczeń, jest bardzo ograniczone" i nie rozwiązuje zasadniczego problemu jakim jest przejście nad tym wielkim zagrożeniem dla państwa jakim jest pandemia.

Ziobro mówił, że według wirusologów pandemia może trwać dłużej niż kilka miesięcy. "I jeśli byśmy przenieśli wybory na jesień, niczego byśmy nie rozwiązali. To problem, który będzie trwać znacznie dłużej, zdaniem naukowców dwa lata albo dłużej. I my musimy nauczyć się żyć i funkcjonować w ramach tych zagrożeń" - stwierdził minister. Przekonywał, że państwo "przestanie działać, jeśli nie będą wybierane władze, bo kiedy kończy się kadencja, to kończy się też możliwość sprawowania władzy i możliwość podejmowania decyzji przez prezydenta".

Przypomnę, prezydent podpisuje budżet, podpisuje ustawy, ma istotną rolę do odegrania w ramach funkcjonowania państwa - mówił Ziobro podkreślając, że podczas pandemii państwo "jest na swoistej wojnie, w której stawką jest zdrowie i życie Polaków".

Reklama

Więc mamy dwa wyjścia: albo zmienić konstytucję i przenieść wybory na okres, kiedy wedle wszelkich danych pandemia będzie za nami, to jest okres około dwóch lat, albo przeprowadzić wybory jak najszybciej i metodą, która jest możliwie bezpieczna w tych warunkach. I tym rozwiązaniem jest głosowanie korespondencyjne - dodał.

Wyraził nadzieję, że "opozycja zaskoczy nas wszystkich pozytywnie i zgodnie ze swoimi deklaracjami okaże empatię i wrażliwość na zdrowie oraz życie Polaków i zgodzi się na to, by wydłużyć konstytucyjną kadencję prezydenta tak, abyśmy nie musieli robić teraz wyborów". Według ministra, jeśli tak się nie stanie, trzeba będzie przeprowadzić wybory "w konstytucyjnym terminie, najbardziej bezpiecznym sposobem ich przeprowadzenia".

Politycy opozycji nie zgadzają się na zmianę konstytucji podkreślając, że nie wolno na kilkadziesiąt dni przed wyborami dokonywać tak istotnych zmian, nawet jeżeli one są podyktowane nadzwyczajną sytuacją. Mówią też, że obecnie nie ma możliwości bezpiecznego przeprowadzenia wyborów w maju, a państwo nie jest logistycznie przygotowane na przeprowadzenie w sposób prawidłowy bezpiecznych wyborów korespondencyjnych. Wskazują jako rozwiązanie wprowadzenie stanu nadzwyczajnego - np. klęski żywiołowej - w którym także, zgodnie z konstytucją, kadencja prezydenta zostaje odpowiednio wydłużona.