Według kontrolowanych przez Kreml rosyjskich mediów, z całego świata spłynęły do Moskwy gratulacje dla obecnego prezydenta. Partia Władimira Putina Jedna Rosja zwyciężyła w niedzielnych wyborach parlamentarnych. Triumf odniósł także sam Putin, który zdobył mandat deputowanego.
Służba prasowa Kremla, do której docierały depesze ze światowych stolic, postanowiła jednak trochę je "ulepszyć" przed przekazaniem ich mediom. Tak stało się także z wypowiedzią Donalda Tuska.
Według niektórych rosyjskich mediów, szef polskiego rządu stwierdził, że wybory potwierdziły silną pozycję Jednej Rosji, a on sam nie poddaje w wątpliwość decyzji Rosjan.
Jednak to tylko wycinek - i to maleńki - z wypowiedzi Tuska. Bo w gratulacjach była też łyżka dziegciu. Szef polskiego rządu wyznał, że martwią go sygnały o łamaniu standardów demokratycznych w czasie rosyjskich wyborów.
"Nie znamy oficjalnych wyników z Rosji, ale nie ulega wątpliwości, że Jedna Rosja okazała się zwycięzcą w tych wyborach. Martwią nas sygnały, że nie wszędzie wybory przebiegały zgodnie z standardami demokracji, tak jak my ją rozumiemy. W Unii Europejskiej to musi martwić" - mówił Tusk na poniedziałkowej konferencji prasowej w Bytomiu.
Jednak nie tylko szef polskiego rządu padł ofiarą kremlowskiej cenzury. Także prezydent USA George Bush orazi premier Włoch Romano Prodi "tylko" pogratulowali Putinowi zwycięstwa w wyborach. O krytyce, która padła z ich ust, w oficjalnych komunikatach nie ma nawet mowy.