Sprawa referendum podzieliła PiS. 89 posłów partii Jarosława Kaczyńskiego głosowało tak, jak cała PO i LiD - by o ratyfikowaniu traktatu przesądził parlament, a nie wszyscy Polacy. Ale aż 55 było przeciw, a pięciu się wstrzymało. Wstrzymało się też dwóch ludowców.

Reklama

"Czy te osoby zapomniały, że kształt dokumentu, który będzie podlegał ratyfikacji, to efekt negocjacji Jarosława Kaczyńskiego i Lecha Kaczyńskiego? Rozumiem to jako swoiste wotum nieufności wobec własnego przywództwa" - komentował zachowanie posłów PiS marszałek Sejmu Bronisław Komorowski. "60 posłów PiS głosowało inaczej, niż zapowiadał to prezes tego stronnictwa" - zauważył.

Marszałek przekonywał, że nie było potrzeby rozpisywania referendum. Polacy poparli już przecież członkostwo w Unii, a w ostatnich wyborach wybrali te partie, które opowiadały się za Traktatem Lizbońskim.

"Wszystko wskazuje na to, że już na następnym posiedzeniu Sejmu będziemy mogli to przegłosować. Potem Senat, a potem pan prezydent. Dobrze, gdyby jego decyzja była szybko" - zapowiedział Komorowski.