W programie "Kropka nad i" w TVN24 Leszek Miller powiedział, że za obecne słabe notowania nie odpowiadają szeregowi członkowie SLD, tylko kierownictwo. I to powinno dać członkom Sojuszu do myślenia przed wyborami szefa tego ugrupowania. Do walki o przywództwo na przełomie maja i czerwca staną Wojciech Olejniczak i Grzegorz Napieralski.

Reklama

"Wszyscy, włącznie z Aleksandrem Kwaśniewskim, odpowiadają za taką, a nie inną pozycję lewicy" - mówił w "Kropce nad i" były premier Józef Oleksy. Ma on żal do obecnego kierownictwa Sojuszu o to, że w partii zapanowała moda na wybiórcze szukanie winnych porażek. W tym kontekście nazwiska byłych przywódców SLD są szczególnie chętnie wymieniane.

Zarówno Miller, jak i Oleksy nie chcieli przyznać, komu kibicują w walce o przywództwo w SLD, bo chyba żaden z kandydatów nie jest spełnieniem ich marzeń.

Najdobitniej skwitował to Leszek Miller: "Prezydent Kwaśniewski mówił kiedyś, że jeden umie pisać, drugi czytać i znakomicie się uzupełniają". Zaś według Oleksego "najlepszym szefem Sojuszu byłby Jerzy Urban, bo nigdy nie był w PZPR, a ma wielkie ambicje polityczne".

Zdaniem Oleksego, to nie konkretna kandydatura jest ważna, ale odnalezienie "adresu ludzi, którzy utracili zaufanie do SLD". I do nich przede wszystkim trzeba skierować ofertę partii.