Zarabiali jak kierownicy, choć nie spełniali żadnych wymogów. Miejsca pracy, które dla nich stworzono, nie byłu nikomu do niczego potrzebne. Mieli jednak jeden plus - byli powiązani z czołowymi politykami PiS-u - wynika z zeznań Tadeusza M., do których dotarło Radio ZET.

Reklama

Zastępcą Dyrektora Ośrodka Przygotowań Olimpijskich w Zakopanem miał zostać człowiek Adama Bielana. "Przedstawił się jako były urzędnik Urzędu Marszałkowskiego w Krakowie, zajmujący się zamówieniami publicznymi" - twierdzi M.

"W praktyce okazało się, że nigdy w życiu nie miał w ręku ustawy prawo zamówień publicznych i przez dwa lata nie udało mu się przeprowadzić samodzielnie jakiegokolwiek postępowania, co było przyczyną nieodwracalnej degradacji obiektów sportowych" - tłumaczył prokuratorom M., który był zastępcą Dyrektora Centralnego Ośrodka Sportu

Również na polecenie Lipca utworzono w ośrodku we Władysławowie niepotrzebne stanowisko zastępcy Kierownika Działu Sportu i to dla osoby z wykształceniem średnim budowlanym. Lipiec miał mówić, że jest to człowiek z rodziny ówczesnego szefa gabinetu politycznego premiera Marcinkiewicza. Tadeusz M. osobiście pojechał do Władysławowa załatwić mu mieszkanie służbowe i wynagrodzenie powyżej pensji kierownika. Choć ponoć starano się ukryć nieprzydatność tego człowieka do pracy, to dyrektor ośrodka zwolnił go w maju 2007 roku.

Na tym nie koniec. Osoba bez kwalifikacji, ale będąca osobistym znajomym ministra Zbigniewa Ziobry, miała zostać audytorem wewnętrznym Centralnego Ośrodka Sportu. Tadeusz M. twierdzi, że chodziło o takie stanowisko, żeby znajomy Ziobry nie musiał przychodzić do pracy. "Ten człowiek zarabiał 4 tysiące złotych, jeździł po oddziałach i robił sprawozdania, których nigdy nikt nie przeczytał." - informuje Radio ZET powołując się na zeznania M.

Zbigniew Ziobro zapowiedział, że pozwie Radio ZET do sądu za kłamstwa, bowiem "nigdy nie polecał zatrudnić kogokolwiek w Centralnym Ośrodku Sportu ani w innej agendzie podległej" byłemu ministrowi.

Z kolei rzecznik PiS, Adam Bielan, uważa, że zeznania Tadeusza M. to zemsta na osobie, z którą M. był "w ostrym konflikcie personalnym". Chodzi o pojawiającego się w zeznaniach M. zastępcę dyrektora Ośrodka Przygotowań Olimpijskich w Zakopanem.

W tym tygodniu zeznający przed sejmową komisją śledczą do sprawy nacisków szef CBA Mariusz Kamiński nazwał zeznania Tadeusza M. wiarygodnymi, szczerymi i dogłębnymi, które trzeba jednak zweryfikować. Na nich głównie zbudowany jest akt oskarżenia wobec byłego ministra sportu, Tomasza Lipca.