Mecenas posłanki Hubert Kubik przekazał PAP, że prywatny akt oskarżenia dotyczy "pomówienia Joanny Lichockiej m.in. za pomocą środków masowego komunikowania". "Pan Marcin Mycielski i Pan Bartosz Kramek zorganizowali w internecie zbiórki, tzw. +zrzutki+, by umieścić na terenie całej Polski billboardy przedstawiające zdjęcia posłanki z prześmiewczymi, poniżającymi opisami, sugerując, że jej wolą jest pozbawienie osób chorych nowotworowo dofinansowania ich leczenia onkologicznego ze środków publicznych oraz by była ona odpowiedzialna za zły stan polskiej służby zdrowia czy też nienależyty poziom gwarancji i finansowego zabezpieczenia leczenia onkologicznego w kraju" - podkreślił Kubik.

Reklama

Wyjaśnił, że rzecz dotyczy "kampanii mającej na celu zebranie funduszy na publikację różnego rodzaju billboardów, w tym zawierających wizerunek pani poseł wraz z nieprawdziwym, wprowadzającym w błąd opisem". "Sugerującym, że po pierwsze pani poseł wybrała dofinansowanie TVP zamiast przeznaczenia tych środków na leczenie osób chorujących na nowotwory, a po drugie, że +jej gest+ wymierzony był w kierunku osób cierpiących na tę chorobę" - zaznaczył mecenas.

Jak mówił, "na billboardzie przedstawiono fałszywy przebieg debaty sejmowej na temat dofinansowania TVP, bezpodstawnie sugerując, że dokonano jakiegoś wykluczającego się wzajemnie wyboru – zabrano jednym, by oddać drugim". "W dodatku bezpodstawnie wykorzystując w tym celu wizerunek pani Poseł, która na żadnym etapie nie wypowiadała się przeciwko dofinansowaniu osób chorujących na nowotwory, jak też nie kierowała w stosunku do takich osób jakichkolwiek obraźliwych słów, czy gestów" - zaznaczył Kubik.

Poinformował, że akt oskarżenia wpłynął do Sądu 12 lutego 2021r. "Na razie nie złożono na niego odpowiedzi. Wcześniej Pan Mycielski i Pan Kramek byli wzywani do usunięcia zbiórek ze stron internetowych, publikacji przeprosin oraz zapłaty kwoty na rzecz Fundacji +Rak'n'Roll - Wygraj Życie+, jednak nie zadośćuczynili temu wezwaniu" - podkreślił Kubik. Dodał, że "pomówienie dokonane za pomocą środków masowego komunikowania podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku".

Reklama

O co chodzi w sprawie Lichockiej?

W lutym zeszłego roku Sejm opowiedział się przeciwko uchwale Senatu o odrzucenie nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji oraz ustawy abonamentowej, która zakładała rekompensatę w wysokości 1,95 mld zł w 2020 r. dla TVP i Polskiego Radia. Po tym głosowaniu media społecznościowe obiegło zdjęcie posłanki Joanny Lichockiej, na którym widać, jak posłanka trzyma wyciągnięty w górę środkowy palec.

Lichocka zapewniała wówczas, że nie wykonała wulgarnego gestu. Posłanka przeprosiła wszystkich, którzy poczuli się urażeni tymi wydarzeniami. Stwierdziła też, że przy użyciu stopklatek wprowadza się opinię publiczną w błąd i zarzuciła PO uruchomienie "machiny propagandowej". Po tych wydarzeniach na ulicach polskich miast pojawiły się billboardy i plakaty z posłanką Lichocką