Skazany miał rzetelny proces i co do tego nie ma cienia wątpliwości, tak jak tego wymaga art. 6 europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka - powiedziała w uzasadnieniu czwartkowego postanowienia SN sędzia Małgorzata Gierszon.

Reklama

Twierdzenia obrońców "niezasadne"

Dodała, że nie były też zasadne twierdzenia obrońców, iż "uzyskany w toku kontroli operacyjnej materiał dowodowy jest nielegalny i przez to nie może stanowić podstawy dowodowej w sprawie, bo nie pozwala na to immunitet materialny senatora".

Ustawa o CBA nie wyłącza senatorów spośród osób, wobec których może być prowadzona kontrola operacyjna. Istotne jest, by spełniała ona określone w przepisach warunki - wskazała sędzia.

Oskarżenie Józefa Piniora

Były senator klubu PO Józef Pinior (zgadzał się na podawanie nazwiska podczas całej sprawy, w czwartek zgodę potwierdził jego obrońca - PAP) oraz jego asystent byli oskarżeni i zostali w lutym 2020 roku przez Sąd Rejonowy Wrocław Śródmieście skazani - po półtora roku pozbawienia wolności - za to, że przyjęli łapówki w kwocie co najmniej 40 tys. zł w zamian za załatwienie w Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju oraz w Komendzie Głównej Państwowej Straży Pożarnej w Warszawie korzystnego rozstrzygnięcia sprawy dolnośląskiego biznesmena Tomasza G.

W drugiej instancji wyrok utrzymał w marcu 2021 r. Sąd Okręgowy we Wrocławiu. Ponadto w tej sprawie - poza Piniorem i jego asystentem - skazany został na rok więzienia wręczający korzyść Tomasz G. Ostatni z oskarżonych Krystian S., który też wręczył pieniądze, został skazany na 10 miesięcy więzienia.

Reklama

Kasację - poza obroną Piniora - złożyli w tej sprawie także obrońcy Krystiana S. Ta kasacja także została oddalona przez SN.

"Pożyczki, a nie łapówki"

Jak ustalili śledczy, pieniądze były m.in. wpłacane bezpośrednio na konto Piniora oraz przesyłane pocztą. Innym dowodem w sprawie były nagrania z podsłuchanych rozmów, podczas których oskarżeni domagają się wpłat i przelewów.

Oskarżeni twierdzili, że były to pożyczki, a nie łapówki. Pinior podkreślał, że jego interwencje w urzędach nie były uzależnione od korzyści majątkowych. Podważał także wiarygodność nagrań i sugerował, że proces i oskarżenie go ma podłoże polityczne.

Autor: Marcin Jabłoński