"Jerzy Urban i tygodnik satyryczny <Nie> przepraszają Pana Zbigniewa Ćwiąkalskiego za dwa opublikowane w tygodniku teksty" - tak zaczyna się opublikowane przez "Gazetę Wyborczą" ogłoszenie. Chodzi o dwa artykuły, wydrukowane w "Nie" na przełomie stycznia i lutego ("Za co naprawdę wyleciał minister sprawiedliwości. Ćwiąkalski zatruł się kiełbasą" oraz "Ćwiąkalski zatruł się kiełbasą. Witaj mój aresztancie").
>>> Stokłosa dostał wolność pod choinkę
Tygodnik twierdził, że 17 stycznia ówczesny minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ćwiąkalski pojawił się na imieninach w domu Henryka Stokłosy. Miał tam przyjść z bukietem kwiatów i prezentem. W zamian odebrał rzekomo kartony z wędlinami.
Ćwiąkalski zaprzeczył doniesieniom gazety Urbana i pozwał ją do sądu. Sprawę wygrał, a "Nie" przyznało się do kłamstwa. Zdementowało też własne informacje, jakoby były minister wystawił Stokłosie rachunek na 1,2 miliona złotych za "usługi adwokackie" oraz że żona Stokłosy zapłaciła Ćwiąkalskiemu 200 tysięcy złotych za zwolnienie jej męża z aresztu.
Stokłosa, były senator i właściciel firmy utylizującej odpady rolno-hodowlane, został zatrzymany w 2007 roku w związku z podejrzeniami o korupcję. Jego obrońcą był Ćwiąkalski - zrezygnował jednak kilka godzin po zatrzymaniu Stokłosy. W grudniu ubiegłego roku były senator opuścił areszt po wpłaceniu trzech milionów złotych kaucji.