Czy Janusz Palikot wpadł w popłoch po tekście DZIENNIKA o pożyczkach, które dostaje z anonimowych spółek w rajach podatkowych? Ogłosił, że składa na nas i Romana Giertycha zawiadomienie do prokuratury. Poseł wywodzi, że Giertych, będąc pełnomocnikiem jego byłej żony, wyniósł dla nas dokumenty z tajnego śledztwa.

Reklama

Czekamy ze spokojem na działania prokuratury, po doniesieniu Palikota. To jak najbardziej właściwe miejsce do wyjaśnienia, skąd pochodzą pożyczki posła PO i od kogo. Palikot twierdzi, że nie wie.

Jesteśmy gotowi przedstawić wszystkie dokumenty, na podstawie których napisaliśmy tekst. Nie są tajne - jak twierdzi poseł PO.

Giertych niczego nam nie musiał wynosić i nie wynosił ze śledztwa. Nie rozmawialiśmy z nim, zbierając materiał do artykułu. Tekst o tajemniczych pożyczkach Palikota powstał na podstawie jawnych źródeł: oświadczeń majątkowych posła PO, sprawozdań finansowych firm i wiadomości z rejestrów gospodarczych. I tyle.

Palikot zamiast miotać nieprawdziwe oskarżenia, powinien powiedzieć, kto z rajów podatkowych wysyła mu pieniądze. Powinien też wyjaśnić, dlaczego pisze nieprawdę w poselskich oświadczeniach majątkowych.

>>>Tajemnica wielkich pieniędzy posła Palikota