„Brykiet, który trzymasz w ręku, jest efektem profesjonalnego zniszczenia banknotów o łącznej wartości 100 000 złotych” - informuje Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych na kilogramowych paczkach ofoliowanych, starannie pociętych banknotów. Zastosowanie? Rozpałka, weselne konfetti lub prezent dla znajomych.
>>>Tusk o kryzysie: To będą trudne miesiące
"Niektórzy nasi pracownicy tym brykietem ogrzewają swoje domy" - mówi Arkadiusz Słodkowski, rzecznik PWPW. "Wartość energetyczna zmielonych banknotów porównywalna jest z koksem" - dodaje.
>>>Polska gospodarka jest najlepsza na świecie
Pracownicy PWPW mówią, że pieniądze w kostkach świetnie się palą, ale pozostaje po nich sporo białego popiołu.
Niektórzy handlują pociętymi banknotami na aukcjach internetowych. Brykiet poszatkowanych 100 złotówek kosztuje średnio 25 zł. "Pal hajs!" - zachęcają w internecie sprzedawcy. "Puść sto tysięcy najprawdziwszych złotych z dymem i przeżyj to w pełni". Po rozpakowaniu folii można rozkoszować się zapachem pieniędzy lub z drobnych kawałków ułożyć puzzla. Niektórzy sprzedawcy zachęcają, żeby się w forsie wytarzać.
"Brykiet jest znakomitym gadżetem reklamowym, upominkiem, pamiątką z Warszawy" - przekonuje PWPW.
O tym, które banknoty trafią do naszych portfeli, a które do kominków decydują brakarki - pracownice wytwórni. Sprawdzają jakość druku, szukają wad kolorystycznych, oceniają czy arkusze banknotów zostały właściwie pocięte. Czasami wystarczy mała kropla farby, aby cały arkusz został odrzucony. Jeśli coś się nie zgadza, pieniądze trafiają na linię rozdrabniającą, na której zamieniają się w brykiet.
"Ile milionów puścił pan z dymem?" - pytamy rzecznika PWPW.
"Niestety, mieszkam w bloku. Nie mam kominka" - odpowiedział ze smutkiem.