"Włamano się w środę lub w nocy z wtorku na środę. Poza jednym laptopem chyba nic nie zginęło" - mówi serwisowi tvp.info Krzysztof Nieckarz, pracownik biura prasowego Kaczyńskiego w Kaliszu. Policjanci przesłuchali już pracowników biura.

Reklama

Skradziony laptop miesiąc temu przysłało biuro organizacyjne PiS. "To nowy komputer, oznakowany, ze wszystskimi zabezpieczeniami. Złodziejowi trudno będzie go sprzedać, żeby nie zwrócić na siebie uwagi" - podkreśla koszaliński poseł PiS Czesław Hoc. Wartość sprzętu wyceniono na 4,5 tys. zł.

Co było w pamięci komputera? Głównie korespondencja mailowa, m.in. związana z kampanią do Parlamentu Europejskiego. "Nie było w niej żadnych sensacyjnych treści" - powiedział Nieckarz.

Biuro szefa PiS mieści się na pierwszym piętrze kamienicy. Obok są inne pomieszczenia, z których także korzysta partia. Policja ujawniła, że złodzieje wdarli się do biura Jarosława Kaczyńskiego przez drzwi. "Nie włamano się do żadnego z nich, tylko do pokoju prezesa. To dziwne. Złodziej musiał chyba wiedzieć, do kogo się włamuje" - zastanawia się Hoc. "Cieszę się, policja szybko zareagowała i zajęła się zabezpieczaniem śladów" - dodaje poseł.

Zdaniem Hoca, włamanie do biura Jarosława Kaczyńskiego i informacje o pobiciu Anny-Cugier Kotki to nie przypadek. "To zaskakujący zbieg okoliczności" - mówi poseł.

>>> Oto szczegóły "pobicia" Cugier-Kotki

Aktorka, występująca w spocie wyborczym tej partii, Anna Cugier-Kotka ogłosiła, że w sobotę została pobita. Miała zostać zaczepiona przez trzech mężczyzn na jednej z ulic w Warszawie. Mieli ją oni najpierw zwyzywać, a potem szarpać i kopać. Napastnicy podobno zwrócili się do kobiety: "Możesz mnie w d... pocałować sprzedajna dziw... PiS-u". Kobieta utrzymuje, że już wcześniej dostawała pogróżki. Dziś złożyła oficjalne zawiadomienie o napadzie.