Władysław Bartoszewski - minister z kancelarii Tuska - pytany o obchody rocznicowe wybuchu Powstania Warszawskiego stwierdził: "Od kilku lat obserwuję na Powązkach okrzyki albo pomruki ludzi tam zebranych 1 sierpnia. Są przywożeni autobusami. Nie są ani warszawiakami, ani powstańcami, na co wskazuje ich wiek i zachowanie.(...) W zeszłym roku przywieźli go (tłum) autobusami, prawdopodobnie z Torunia i innych miast".

Reklama

>>>Prezydent będzie, choć powstańcy nie chcieli

Bartoszewski zasugerował także, że ta uroczystość została zdominowana przez działaczy PiS: "Patrzę ze zdziwieniem, że gorący entuzjaści i twórcy projektu Muzeum Powstania - posłanki Elżbieta Jakubiak i Lena Dąbkowska-Cichocka, europoseł Paweł Kowal, poseł Jan Ołdakowski - stają się funkcjonariuszami politycznymi PiS. Część nawet nie udaje, że jest inaczej. Nie uważam za zdrowe, by jakiekolwiek muzeum było przyczółkiem politycznym jednej partii. To niedopuszczalne".

"Domyślam się z czego wynikają takie wypowiedzi ministra Bartoszewskiego, ale nie będę mówił o tym publicznie" - mówi Zbigniew Girzyński. Podkreśla, że słowa są obraźliwe dla torunian oraz działaczy PiS z tego regionu. "Nie słyszałem o jakichkolwiek zorganizowanych wyjazdach torunian na Powązki, tym bardziej działaczy PiS" - przekonuje Girzyński. "Jeżeli Bartoszewski ma dowody na poparcie tych słów to niech je przedstawi, albo przeprosi" - zaznacza poseł PiS.