Zmiana w mediach publicznych legalna?

Dziennik.pl: Prezydent Andrzej Duda zmianę władz mediów publicznych ocenił jako "rażące złamanie Konstytucji". "Nie może być tak, że uchwały Sejmu zastępują ustawy" - powiedział. Wskazał też na Radę Mediów Narodowych jako właściwe ciało do podejmowania zmian. A jak pan ocenia legalność działań ministra kultury?

Reklama

Bartłomiej Przymusiński, sędzia, rzecznik prasowy i członek zarządu Stowarzyszenia Sędziów Polskich IUSTITIA: Nie będę oceniał poszczególnych działań ministra Bartłomieja Sienkiewicza, ponieważ wkrótce mogą one być przedmiotem spraw sądowych. Nie chcę wyręczać sądów. Mam tylko jedną uwagę natury ogólnej: również ustawa nie może zastępować Konstytucji. A zgodnie z Konstytucją to Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji powinna stać na straży prawa do informacji i interesu publicznego w radiu i telewizji.

"Ułaskawienie" Kamińskiego i Wąsika. Co dalej?

Andrzej Duda ma problem z akceptacją prawomocnego wyroku sądowego na posłach Mariuszu Kamińskim i Macieju Wąsiku. Duda powiedział, że ten werdykt to "całkowite złamanie norm konstytucyjnych". Otoczenie prezydenta wskazywało, że tzw. ułaskawienie Wąsika i Kamińskiego wyczerpało temat.Co pan o tym sądzi?

Reklama

W tej kwestii wypowiedział się stanowczo Sąd Najwyższy, który stwierdził, że Konstytucja nie pozwala prezydentowi na ułaskawienie kogoś, wobec kogo nie zapadł prawomocny wyrok.

Przypomnijmy, że prezydent Duda "ułaskawił" Kamińskiego i Wąsika w 2015 roku, zanim zapadło prawomocne rozstrzygnięcie sądu.

Reklama

Takie działanie narusza prawo osób oskarżonych i osób pokrzywdzonych oraz ich rodzin. Oskarżonych - w kwestii rozstrzygnięcia, czy byli winni, czy też nie. Ale w sprawie Wąsika i Kamińskiego występują również rodziny osób pokrzywdzonych - np. rodzina Andrzeja Leppera, który miał być ofiarą fabrykowania materiału dowodowego na potrzeby operacji specjalnych.

W jaki sposób prawa rodzin poszkodowanych są tutaj ograniczane?

"Ułaskawienie" prezydenta przed prawomocnym wyrokiem rażąco naruszałoby Konstytucję, ponieważ rodziny osób pokrzywdzonych mogłyby nie mieć możliwości ustalenia, czy czyn, którego dopuszczono się wobec osoby im bliskiej był bezprawny i zawiniony.

Prezydent może uwalniać od kary i jej skutków, ale dopiero po uprawomocnieniu się wyroku. Andrzej Duda jest prezydentem w demokratycznym państwie, a nie monarchą w XV wieku.

Prerogatywa aktu łaski to jest jakiś odprysk uprawnień królewskich?

Owszem, jest to relikt władzy monarszej. Inaczej wykładalibyśmy prerogatywę monarchy, gdybyśmy byli monarchią, a inaczej wykładamy prerogatywę prezydenta, gdy jesteśmy demokracją.

Co ważne, prezydent w swoim rzekomym akcie łaski stwierdził, że umarza postępowanie, a przecież nie ma do tego prawa! Akt łaski nie może polegać na umorzeniu niezakończonego postępowania.

W związku z wyrokiem mandaty poselskie Kamińskiego i Wąsika wygasły? Prezydent Duda napisał jednak list do marszałka Sejmu, w którym czytamy: "Sąd Najwyższy ani żaden inny sąd nie jest uprawniony do kontroli prezydenckich aktów urzędowych". Prezydent powołał się na rozstrzygnięcie Trybunału Konstytucyjnego dotyczące "sporu kompetencyjnego" między SN a prezydentem.

Przede wszystkim nie było żadnego sporu kompetencyjnego między Sądem Najwyższym a prezydentem! Spór wystąpiłby wtedy, gdyby SN uznał, że też może decydować co do prawa łaski, a tak nie jest. SN nie przypisywał sobie kompetencji do przyznawania komuś prawa łaski. SN rozstrzygał, czy sądy mają dokończyć sprawę, a prezydent, o ile mi wiadomo, nie twierdzi, że może wydawać wyroki.

Co więcej, to postanowienie TK było wydane z udziałem sędziów dublerów, czyli należy uznać je za nieistniejące. Mamy na to orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka - chociażby Xero Floor przeciwko Polsce, czy ostatnia sprawa M.L. przeciwko Polsce dotycząca aborcji.

W składzie sędziowskim znaleźli się m.in. Justyn Piskorski oraz Jarosław Wyrembak uznawani za tzw. sędziów dublerów. A czy mandat posłów Kamińskiego i Wąsika faktycznie wygasł?

Decyzja marszałka Sejmu w tej sprawie ma charakter deklaratoryjny. To nie sam marszałek Szymon Hołownia wygasza mandat. On jedynie stwierdza, że mandat poselski wygasł z mocy prawa. Skoro w chwili uprawomocnienia się wyroku nie miało miejsce skuteczne zastosowanie prawa łaski, to marszałek jest uprawniony do stwierdzenia, że mandat Kamińskiego i Wąsika wygasł.

Zanosi się jednak na to, że odwołanie od decyzji marszałka Wąsik i Kamiński składać będą do izby Sądu Najwyższego złożonej z neosędziów, i powołanej w całości przez prezydenta z rażącym złamaniem Konstytucji. To nie jest właściwa sytuacja, aby bezprawna izba rozstrzygała o czyichś prawach i obowiązkach. To tak, jakby odwołanie od mandatu rozpatrywał nie sąd, ale komitet trzech policjantów. Za działania tej izby już płacimy odszkodowania w Strasburgu, dobrze byłoby nie powiększać tych kwot płaconych z budżetu wszystkich Polek i Polaków.

Proszę przypomnieć, na czym to złamanie Konstytucji polegało.

W procedurze konkursowej na stanowiska sędziowskie w SN zabrakło kontrasygnaty premiera i odbyły się one przed upolitycznioną Krajową Radą Sądownictwa. Powołano te osoby do SN pomimo wstrzymania skuteczności uchwał KRS przez Naczelny Sąd Administracyjny. To pokazuje skalę chaosu, w jaki wprowadziły nas rządy Zjednoczonej Prawicy.

"Sejm powinien był od razu uchylić uchwałę o wyborze członków neo-KRS"

Wczoraj Sejm przyjął uchwałę w sprawie Krajowej Rady Sądownictwa. Jakie ona ma znaczenie?

Można ją traktować jako wstęp do uporządkowania sytuacji w wymiarze sprawiedliwości. Uważam jednak, że uchwała to zaledwie pół kroku do przodu.

Dlaczego?

Znając członków neo-KRS wiem, że apelowanie do nich, aby zaprzestali swojej działalności, co postuluje Sejm, jest naiwne… Sejm powinien był od razu uchylić uchwałę o wyborze członków neo-KRS jako rażąco naruszającą Konstytucję, jak też z racji zobowiązań traktatowych Polski. Zwrócę tu uwagę na szereg orzeczeń Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, które wskazują na to, że sędziowie powołani do Sądu Najwyższego z udziałem upolitycznionej KRS, są powołani nieprawidłowo. Sądy nie są prawidłowo ustanowionymi sądami właśnie z uwagi na wadliwość ukształtowania Krajowej Rady Sądownictwa.

Dziś natomiast Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej zdecydował, że odmawia odpowiedzi na pytanie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, gdyż uznał, że nie ma do czynienia z niezawisłym i bezstronnym sądem.

W uchwale czytamy, że Sejm wzywa członków KRS do niezwłocznego zaprzestania działalności. Czy ten apel jest skierowany do wszystkich członków KRS, również do tych wybranych przez nowy Sejm?

Tu nie ma wątpliwości, że apel ten dotyczy wyłącznie tych sędziowskich członków rady wybranych z naruszeniem prawa.

Ale już nie np. parlamentarzystów?

Tak. To że w KRS jest przedstawiciel prezydenta czy minister sprawiedliwości - to nigdy nie było kwestionowane przez środowiska stowarzyszeń sędziowskich. Legitymizowaniem działań neo-KRS byłoby milczące uczestnictwo w obradach, ale sami parlamentarzyści, którzy biorą udział w posiedzeniach rady, wytykają jej niekonstytucyjność.

Minister Adam Bodnar zapowiedział, że ta "uchwała jest początkiem procesu" i teraz czeka nas praca nad konkretną ustawą. Z jego słów może wynikać, że nie należy spodziewać się jakiś szybkich, radykalnych działań. Jak pan to ocenia?

Szanujemy potrzebę konsultacji społecznych co do ustaw naprawiających wymiar sprawiedliwości i uważamy, że pakiet pięciu ustaw, które jako IUSTITIA przedstawiliśmy na spotkaniu z ministrem sprawiedliwości, powinien przejść prawidłową procedurę legislacyjną w Sejmie. Te prace trzeba zacząć jak najszybciej. Nie można czekać z ich rozpoczęciem tylko dlatego, że jest taki a nie inny prezydent.

Uważam zresztą, że część z tych ustaw prezydent Duda mógłby podpisać, bo nie rozumiem dlaczego miałby sprzeciwiać się sprawnym, sprawiedliwym i stabilnym sądom, a takich sądów dla obywateli chcemy.

rozmawiał Tomasz Mincer