"Pełna załamka" - tak Sławomir Nowak krótko określa porażkę naszych piłkarzy z drużyną Słowenii. W fatalnym stylu przegraliśmy 3:0. "To, co oglądaliśmy, to blamaż polskiej reprezentacji, narodowe poczucie wstydu, absmak" - wylicza minister z kancelarii premiera w Radiu ZET.

Sławomir Nowak nie zostawia suchej nitki na piłkarzach i trenerze. "Zafundowano nam bardzo smutny spektakl. Polacy nie zasłużyli na to, by oglądać piłkę na takim poziomie" - mówi. Ale od razu podkreśla, że winę za przegrany mecz i pożegnanie z piłkarskimi Mistrzostwami Świata ponosi nie tylko Leo Beenhakker.

"Na samym końcu odpowiedzialny za to jest Polski Związek Piłki Nożnej. Tam jest kompletne dno" - uważa szef gabinetu premiera.

Wtóruje mu rzecznik rządu, który jednak od razu zastrzega, że resort sportu nie ma zbyt dużego wpływu na PZPN. "To kwadratura koła. Od ministra Mirosława Drzewieckiego oczekuje się reakcji, ale wszyscy mamy świadomość, że możliwości rządu wobec PZPN są ograniczone" - tłumaczy Paweł Graś w TVN24. "Na zdrową piłkę nożną trzeba poczekać do momentu, aż ci, którzy teraz trenują na orlikach, wejdą do kadry" - dodaje.

Czy Leo Beenhakker powinien jeszcze trenować polskich piłkarzy? Zdaniem Sławomira Nowaka po wczorajszym meczu nic nie uratuje już selekcjonera przed dymisją. "Rzeczywistość nie zdzierżyłaby dalej Beenhakkera na tym stanowisku. Najwyraźniej też ta drużyna nie chce z nim grać, a kibice nie chcą go oglądać. Statystyki są bezlitosne dla trenera" - mówi szef gabinetu Tuska w Radiu ZET.

Na koniec ma jednak kilka dobrych słów dla Beenhakkera. "Spotkałem się z nim kiedyś. Rzeczywiście jest profesjonalistą. Robie dobre wrażenie, ale nie odnalazł się w polskiej rzeczywistosci" - dodaje.