Amerykański prezydent, by odebrać Nagrodę Nobla, najpierw zapłaci równowartość ponad 500 tysięcy dolarów podatku za własną limuzynę. Wszystko dlatego, że Barack Obama - zgodnie z tradycją głów państwa USA - na wizyty zagraniczne zawsze zabiera swoje pancerne auto i poprosi władze o lokalne tablice rejestracyjne.

Reklama

Problem w tym, że ważąca osiem ton limuzyna nie spełnia żadnych kryteriów ekologicznych. Między innymi znacznie przekracza limit emisji spalin. Dlatego podatek będzie wyjątkowo wysoki.

Tegoroczna pokojowa Nagroda Nobla to co prawda równowartość około 1,4 miliona dolarów, ale jeśli podliczyć wszystkie koszty, okaże się, że Norwegowie wyłożą o wiele większą kwotę.

Jak podaje korespondent Polskiego Radia, zapewnienie bezpieczeństwa amerykańskiemu prezydentowi pochłonie 92 miliony koron, czyli 14 milionów dolarów. Pieniądze te trafią do policji i wojska i pójdą między innymi na wyposażenie oraz nadgodziny, które dostaną mundurowi wezwani do pilnowania Baracka Obamy poza służbą.

Na tym jednak nie koniec. Według norweskiej telewizji w rezerwie są jeszcze 42 miliony koron. Wszystko dlatego, że nie wiadomo konkretnie, kiedy Obama przyjedzie po nagrodę. W grę wchodzi data 9 lub 10 grudnia.