Benedykt XVI wyraził wdzięczność funkcjonariuszom ochrony, którzy błyskawicznie i skutecznie uchronili go przed konsekwencjami upadku na posadzkę w bazylice świętego Piotra w czwartek, gdy rzuciła się na niego niezrównoważona młoda Szwajcarka - podał dziennik "Corriere della Sera".
Gazeta zwraca uwagę na to, że to dzięki komendantowi watykańskiej żandarmerii, Domenico Gianiemu papieżowi nic się nie stało, ponieważ to on osłonił go swoim ciałem. Według gazety, wszystko wydarzyło się tak szybko, że Benedykt XVI dopiero dzień później - oglądając nagranie z incydentu w telewizji - zdał sobie sprawę z tego co się stało.
Papież upadł, ponieważ 25-letnia kobieta przeskoczywszy przez barierkę, złapała za jego paliusz na szatach. W rezultacie Benedykt XVI przechylił się do przodu, ale nie uderzył z całej siły o posadzkę, ponieważ upadł na Gianiego. Ciało funkcjonariusza ochrony zamortyzowało upadek.
Według dziennika papież był "wstrząśnięty", ale zaraz, gdy wstał, powiedział komendantowi żandarmerii, swemu lekarzowi oraz ceremoniarzowi: "nic mi nie jest, chcę kontynuować mszę".
Po tym incydencie Benedykt XVI okazał wielką serdeczność swym "aniołom stróżom" - ujawnił dziennik.
47-letni Domenico Giani to były funkcjonariusz włoskiej Gwardii Finansowej oraz wywiadu cywilnego Sisde.