Aktorska para wybrała się do Włoch na wakacje. Wypożyczyli ze znajomymi luksusowy jacht i pływali od przystani do przystani. W jednej z nich, w Portofino, kupili kilka butelek białego wina i zorganizowali kameralne przyjęcie. Mieli balować całą noc. Warunki były ku temu świetne - wyśmienita pogoda, piękne kobiety, no i wino.

To ono, jak się okazało, było najbardziej zdradliwe. Już po kilku kieliszkach drogiego trunku organizator spotkania Michael Douglas - ku zdziwieniu współbiesiadników - po prostu się upił i zasnął.

"On nie ma mocnej głowy. Poza tym był tego dnia zmęczony" - próbuje go tłumaczyć żona Catherina Zeta-Jones.



Reklama