Krwawe sceny rozegrały się w chwili, gdy bar był pełen dzieci. Czarnoskóry napastnik wyjął pistolet, kilkakrotnie wystrzelił i uciekł. Świadkowie zapamiętali tylko, że wbiegł w boczną ulicę, gdzie przepadł jak kamień w wodę.

Reklama

Jednego z chłopców kula raniła w klatkę piersiową, drugiemu strzaskała rękę. Obaj są już pod opieką lekarzy.

Dlaczego szaleniec chciał zabić nastolatków? To pytanie zadają sobie teraz wszyscy - zszokowani świadkowie i policja. Dopóki strzelec będzie na wolności, pozostanie ono bez odpowiedzi.