Jarosław (Jerry) Ambrozuk w ogłoszeniu matrymonialnym reklamował się jako człowiek "uczciwy, który nie uprawia gier"! Podał jednak fałszywy wiek - 34 zamiast 43 lata. Nie pomyślał, że pani, która się nim zainteresuje, okaże się tyleż ostrożna, co sprytna. I rzeczywiście. On zaufawszy kobiecie podał jej swoje prawdziwe nazwisko i wiek, a ona wrzuciła dane w google.com. Włosy stanęły jej dęba, gdy przeczytała jego historię opisaną w lokalnej gazecie w stanie Montana. Niewiele myśląc, zadzwoniła na policję.
A historia jest jak z filmu! W 1982 r. 19-letni wówczas Ambrozuk leciał ze swoją dziewczyną wynajętym małym samolotem Cesna z Kanady do USA. Pilotowany przez niego samolot wylądował na górskim jeziorze w stanie Montana. On zdołał się wydostać z kabiny, zanim maszyna poszła pod wodę. Dziewczyna, 18-letnia Dianne Babcock, utonęła. Ambrozuk nie zawiadomił policji o tym, co się stało. Zmienił nazwisko i w Teksasie rozpoczął nowe życie.
W całej tej historii jest jednak więcej pytań niż odpowiedzi. Po wypadku Ambrozuk dzwonił do swojego przyjaciela w Kanadzie. Opowiadał, jak doszło do tragedii. Mówił, że nie uratował dziewczyny, bo nie mógł odpiąć pasów bezpieczeństwa. Nie wyjaśnił jednak, jak zdołał wydostać z szybko tonącego samolotu swój bagaż i 20 tys. dolarów w gotówce.
Aresztowanemu w Plano w Teksasie mężczyźnie grozi do 10 lat. Jego historię opisuje wtorkowy "Washington Post".