Cóż takiego się stało? Wygląda na to, że koreański tyran Kim Dzong Il zmiękł po spotkaniu z chińskim wysłannikiem. Obserwatorzy mówią, że Chińczycy mogli zagrozić Kimowi, że odetną jego kraj od dostaw gazu i ropy, jeśli przeprowadzi kolejne próby atomowe. A tak się składa, że Korea Północna bierze od Państwa Środka większość tych surowców.

Co by jednak nie było tego powodem, fakt jest faktem, że komunistyczny reżim śpiewa już inaczej. "Jeśli USA pójdą na pewne ustępstwa, my też pójdziemy na pewne ustępstwa, czy miałyby to być rozmowy dwustronne czy sześciostronne" - zaprezentował nowy front północnokoreański przywódca. I obiecał, że nie będzie kolejnego wybuchu.

Po pierwszym teście, który Phenian przeprowadził 9 października, świat zamarł. Wszystko wskazywało na to, że jest coraz bliżej wojny atomowej. Teraz, na szczęście, możemy odetchnąć i spodziewać się kolejnej tury negocjacji. W tej chwili z chińskimi władzami rozmawia amerykańska sekretarz stanu Condoleezza Rice.