Jeśli któryś z przyszłych małżonków nie ma amerykańskiego obywatelstwa, para trafia na kilka godzin do biura walki z nielegalną imigracją. Tam, w osobnych pokojach, pracownicy przesłuchują młodą parę. Ba, każą jej nawet dokładnie zastanowić się, czy nie lepiej zrezygnować ze ślubu. A wszystko po to, by sprawdzić, czy parę połączyła miłość, czy...pieniądze.

Bo w Vegas działo się do tej pory tak: imigrant płacił Amerykaninowi/Amerykance, brali ślub i przybysz automatycznie dostawał obywatelstwo. Potem był szybki rozwód. Dlatego służby imigracyjne postanowiły zlikwidować to eldorado. Podczas ostrych przesłuchań sprawdzają, czy ludzie faktycznie się kochają. Bo jeśli tak, to przecież muszą wiedzieć o sobie wszystko i nawet najtrudniejsze pytania specjalnie wyszkolonych funkcjonariuszy nie zmuszą ich do odwołania ślubu.