Dla Filipińczyków porzucona torba oznacza tylko jedno - bombę. A na dworcu w Manili były tysiące pasażerów. Wszystkich natychmiast ewakuowano.

Antyterroryści otoczyli niebezpieczny ładunek. Ale torba nagle zaczęła się ruszać i... płakać. Okazało się, że to nie bomba, a czterotygodniowe dziecko.

Maluch trafił już do domu opieki społecznej, a policja szuka rodziców, którzy porzucili chłopca.