W południowo-wschodniej Kalifornii panują ekstremalne warunki. Dolina jest tak szeroka, że żadne z okalających ją wzgórz nie rzuca na nią cienia. To dlatego temperatury sięgają tam powyżej 40 stopni Celsjusza. Droga wzdłuż doliny jest stroma, bo prowadzi do szczytu Mount Whitney. Jest jednocześnie długa, bo i góra jest wysoka.

Uczestnicy tego maratonu o nazwie Kiehl's Badwater Ultramarathon zaczynają bieg w miejscu, które jest położone poniżej poziomu morza. Ukończyć go mają natomiast na jednym z pasm górskich Mount Whitney na wysokości 2548 metrów. A to oznacza, że maratończyków męczy dodatkowo zmieniające się ciśnienie.

Rajd jest naprawdę zabójczy. Ludzie, którzy w nim uczestniczą mówią, że nie chodzi w nim o ściganie się z konkurentami. Chodzi o walkę z ograniczeniami własnego organizmu, o wykazanie się silną wolą, o udowodnienie sobie czegoś wielkiego i w końcu o pogranie na nosie śmierci.



W maratonie startują ludzie mający naprawdę mocny charakter. Są wśród nich tacy, którzy zwyciężyli raka i tacy, którzy po prostu potrzebują adrenaliny. Niestety, nie wszyscy kończą bieg. Część maratończyków nie jest w stanie wytrzymać bólu stóp albo mdleje z powodu udarów.