Pomimo obecności ponad 150 tys. żołnierzy sił międzynarodowych poziom przemocy w Afganistanie jest obecnie najwyższy od czasu obalenia reżimu talibów w 2001 roku.
"Głosowanie to zagraniczny proces na rzecz dalszej okupacji Afganistanu, prosimy więc naród afgański, żeby je zbojkotował" - oświadczył rzecznik talibów Zabiullah Mudżahid. "Jesteśmy przeciwko wyborom i zrobimy co w naszej mocy, by je zablokować. Naszym pierwszym celem będą siły międzynarodowe, a kolejnym afgańskie. Prosimy więc ludzi, by nie brali w nich (wyborach) udziału" - przekonywał.
Bezpieczeństwo jest jedną z głównych obaw dotyczących głosowania. Według ONZ i przedstawicieli rządu w Kabulu w ostatnich tygodniach z rąk zamachowców zginęło już czterech kandydatów na deputowanych.
Z kolei według prezydenta Afganistanu Hamida Karzaja w wyniku nalotu przeprowadzonego w piątek przez lotnictwo NATO jeden kandydat został ranny, a 10 jego współpracowników zginęło. NATO zapewnia, że prowadzi dochodzenie w tej sprawie, ale utrzymuje, że w nalocie zginął jeden z talibskich dowódców.
Podczas wyborów prezydenckich w ubiegłym roku talibowie przeprowadzili serię niewielkich ataków, ale nie udało im się w znaczącym stopniu zakłócić głosowania.
Według afgańskiej Niezależnej Komisji Wyborczej około 938 z planowanych 6835 lokali wyborczych nie zostanie otwartych z powodów związanych z bezpieczeństwem.
Poza sprawami bezpieczeństwa przedwyborcze obawy dotyczą również korupcji i nepotyzmu. W ubiegłorocznych wyborach prezydenckich jedną trzecią głosów oddanych na Karzaja uznano za nieważną.
Wspierani przez ONZ obserwatorzy twierdzą, że dziesiątkom kandydatów w wyborach parlamentarnych nie pozwolono na start z powodu ich powiązań z różnego rodzaju milicjami, a niektórzy obecni urzędnicy wykorzystują swoje wpływy, by wspomóc swoich kandydatów.
O 249 miejsc w afgańskim parlamencie ubiegać się będzie około 2,5 tys. osób. Będą to drugie wybory do parlamentu od czasu obalenia talibów. Koszty elekcji, szacowane na 149 mln dolarów, zostaną pokryte głównie przez państwa zachodnie.
Komentarze (1)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeTeraz do Indii lata sie wzamian do Londynu. Lepiej to wyglada !
Wielka Loza Angielska z krolowa na czele w Indiach rozdaje pakiety dla poszczegolnych rzadow. Prezydent Indii - kobieta, to wielka przyjaciolka Krolowej Elzbiety II. Spotykaja sie pokryjomu w Buckingam Palace. Prezydentowa Indii spi nawet z krolowa pod jednym kocem. Hotelu nie zamawia, bo to rozglos.
Ja sie caly czas teraz zastanawiam, co obie uradzily w sprawie afganskich Talibow ? Od kiedy wojska indyjskie maja wolny akces w Afganistanie, to zaczelo tam strasznie przybywac Talibow. Zajmuja coraz wieksze terytoria i walka z nimi jest coraz trudniejsza, bo sa coraz lepiej uzbrojeni. Kilka dni temu Talibowie chcieli zawrzec uklad z USA, zeby Amerykanie ich nie ganiali, to oni sie odwdziecza. Ameryka na ten uklad sie nie zgodzila, to ilosc Talibow zaczela strasznie rosnac - pikuja. Czy to czasem nie jest tak, ze Hindusi zakladaja turbany i biora kalachy do reki ? W ostatnich dwoch miesiacach straty w bialych zolnierzach byly ogromne.
Indie juz inwestuja w Afganistanie i kto wie, czy nie zdobywaja juz teraz Afganistanu dla siebie ? To taki dar angielskiej krolowej za dobra wspolprace i posluszenstwo. Hundusow trzeba bylo zawsze zmuszac do akceptacji korony brytyjskiej.
Jako, ze Hindusi w hinduskich mundurach Afganistanu zdobywac przeciez nie moga, to jako Talibowie moga Afganistan odbic z rak nieprzyjaciela !!!
W kazdym razie Anglicy maja teraz taka bron, ktora Talibow nie jest w stanie siegnac, bo jak Talibowie stoja naprzeciw armii brytyjskiej, to tylko ich strzaly siegaja Anglikow. Anglicy dalej strzelajaca bron maja dostac dopiero w przyszlym roku. Na razie gina !
Tusk moze jedzie do Indii zalatwic jaknamniejsze straty w naszym wojsku !