"Jeśli Holandia wprowadzi tę antyislamską politykę to pewne jest, że stanie się celem ataków grup dżihadystów" - zapowiedział przedstawiciel talibów Sabiullah Mudszahid w opublikowanej w poniedziałek rozmowie z gazetą "de Volkskrant".

Utworzony w ubiegłym tygodniu przez ugrupowania centroprawicowe i chrześcijańsko-demokratyczne rząd mniejszościowy w Hadze będzie uzależniony od poparcia partii Wildersa w parlamencie.

Reklama

W zamian kontrowersyjny polityk domaga się m.in. wprowadzenia zakazu noszenia burek i zmniejszenia imigracji z krajów islamskich o 50 proc.

"Holandię zaatakują mieszkający tam muzułmanie, a inne międzynarodowe grupy dżihadystów będą gotowe im pomóc" - zapewniał dziennik Mudszahid.

Już na początku miesiąca przywódca pakistańskich talibów nawiązując do sprawy Wildersa groził atakami.

Według szacunków holenderskich władz ds. zwalczania terroryzmu na razie nie ma żadnych podstaw, by ogłaszać oficjalne ostrzeżenie przed zamachami terrorystycznymi.

Od dawna w Holandii z powodu "różnorodnych gróźb" ze strony ekstremistów obowiązuje drugi z czterech stopni zagrożenia określany, jako "ograniczone".