"Ta akcja może spowodować problemy nie tylko w Kabulu, ale też wszędzie na świecie" - stwierdził Petraeus. "Takie działania mogą narazić na niebezpieczeństwo naszych żołnierzy i całą naszą operację w Afganistanie. To dokładnie taki przypadek, jakich talibowie używają, by sprawiać nam istotne kłopoty" - dodał. Również amerykańska ambasada w Kabulu oficjalnie potępiła kontrowersyjne plany pastora z Florydy.
Terry Jones, pastor liczącej raptem 50 osób wspólnoty protestanckiej Dove World Outreach Center na Florydzie, nie ma zamiaru ulec presji. "Musimy wysłać jasne przesłanie radykalnym elementom wewnątrz islamu. Nie mamy zamiaru być dalej pod kontrolą i dominacją ich obaw i gróźb" - napisał w oświadczeniu dla gazety "Wall Street Journal". Przesłaniem tym ma być właśnie zaplanowana na 11 września ceremonia palenia świętej księgi islamu, Koranu.
Plany Jonesa doprowadziły już do pierwszych protestów - w Afganistanie i Indonezji. W Kabulu kilkaset osób protestowało w centrum miasta, skandując "Niech żyje islam" oraz "Śmierć Ameryce". Demonstranci spalili też wizerunki bojowego pastora z Florydy.