Opozycja od lat oskarżała zarząd Moskwy o korupcję, a samego Łużkowa - o lobbowanie interesów sektora budowlanego, w tym koncernu Inteko należącego do jego żony Jeleny Baturinej. Pismo "Forbes" szacuje fortunę małżonki Łużkowa na 2,9 mld dolarów.

Ponadto opozycjoniści mieli za złe Łużkowowi jego postawę podczas sierpniowej katastrofy ekologicznej - rekordowych upałów i trującego smogu - w wyniku której liczba zgonów w Moskwie wzrosła o 50 proc. w porównaniu z 2009 rokiem. Burmistrz spędzał w tym czasie urlop w Austrii, a jego służba prasowa zapewniała, że w mieście nie dzieje się nic nadzwyczajnego.

Reklama

Od kilku tygodni działalność Łużkowa była ostro krytykowana przez państwowe media. Opowiadały one m.in. o interesach Baturinej w Moskwie, 80-hektarowej luksusowej rezydencji burmistrza na elitarnej Rublowce, czy bliskich współpracownikach Łużkowa oskarżonych o korupcję.

Wspominano także o wytyczeniu autostrady Moskwa-Petersburg przez Las Chimkiński, gdyż - jak podano - alternatywna trasa przez dzielnicę Mołżaninowo zaszkodziłaby interesom koncernu Baturinej, który nabył tam ziemie pod budownictwo.

Prezydent od dłuższego czasu nie ukrywał niechęci do burmistrza. Od kilku tygodni w Moskwie krążyły pogłoski, że Miedwiediew rozważa odwołanie Łużkowa. Jak tłumaczył znany politolog Władimir Kara-Murza, prezydent wygląda głupio, nawołując do walki z korupcją, a mając pod bokiem Łużkowa.

Reklama



Cierpliwość do niego Miedwiediew najwyraźniej stracił po niedawnym artykule burmistrza w rządowej "Rossijskiej Gaziecie", w którym - cieszący się przychylnością premiera Władimira Putina - Łużkow uzasadniał celowość poprowadzenia autostrady Moskwa-Petersburg przez Las Chimkiński. Według niego, państwa nie stać na alternatywne trasy.

Reklama

Tym samym moskiewski burmistrz faktycznie wystąpił przeciwko Miedwiediewowi, który w zeszłym miesiącu kazał rządowi wstrzymać budowę, a także przeprowadzić konsultacje ze społeczeństwem i ekspertami. Wcześniej Łużkow, jeden z liderów kierowanej przez Putina partii Jedna Rosja, niejednokrotnie krytykował reformy zaordynowane krajowi przez Miedwiediewa.

Łużkow konsekwentnie zaprzeczał, by jego działalność jako burmistrza przekładała się na dochody żony, a tych, którzy twierdzili, że jest inaczej, pozywał do sądu. I niemal zawsze wygrywał.

Burmistrz kategorycznie zaprzeczył też, jakoby próbował wbić klin między Miedwiediewa i Putina. Powtarzał również, że nie zamierza podawać się do dymisji. Mówił to także w poniedziałek, po powrocie z tygodniowego urlopu, na który wysłał go Kreml z sugestią, aby przemyślał swoje dalsze plany.

74-letni Łużkow sprawował swój urząd nieprzerwanie od 1993 roku. W tym czasie przeżył trzy kampanie prezydenckie, sześć parlamentarnych, 10 premierów, dwie wojny w Czeczenii i kryzys finansowy. Znany jest z populistycznych i nacjonalistycznych poglądów. Jego kadencja upływała w czerwcu 2011 roku.