"Jeśli nie będą mogły zarabiać, będę musiał poddać je eutanazji" - oświadczył treser zwierząt Joy Gartner, który utknął ze swymi zwierzętami w Casablance.

Treser, który pochodzi z rodziny uprawiającej ten zawód od paru pokoleń, jest zrozpaczony. "Moje życie, to słonie. Bez moich słoni jestem nikim, ponieważ nie mogę występować jako akrobata cyrkowy" - powiedział agencji AFP.

Reklama

Joy Gartner wyjechał z Francji ze swoimi zwierzętami w 2005 roku na występy do Rumunii, Tunezji i Maroka. Gdy skończyły się kontrakty wyjazdowe, miał rozpocząć występy w jednym z francuskich cyrków. Okazało się jednak, że nowe prawo unijne zabrania mu wjazdu, czy ściślej powrotu ze swymi pupilami do Francji.

Tymczasem ma do zapłacenia 120 000 euro za paszę zamówioną dla słoni, ale nie będzie miał czym za nią zapłacić, jeśli nie podejmie występów. To może przesądzić o losie jego wychowanków.

8142550