Liczba uciekinierów jest zdecydowanie większa niż wcześniej przypuszczano.

Według resortu sprawiedliwości, od czasu rewolty z więzień zostało ponadto zwolnionych 2460 osób. Nie jest jasne, ilu z nich było więźniami politycznymi.

Jak poinformował minister Lazhar Karui Szebi, w ciągu ostatnich wydarzeń w Tunezji zginęło 71 więźniów, z czego 48 w pożarze zakładu karnego w mieście Munastir w północno-wschodniej części kraju.

W zeszłym tygodniu rząd tymczasowy przyjął projekt amnestii generalnej oraz postanowił uznać zdelegalizowane partie i ruchy. Amnestia obejmie m.in. członków zdelegalizowanej w 1991 r. Partii Odrodzenia (Hizb an-Nahda), należącej do umiarkowanego ruchu islamskiego. Do 1989 r. nosiła ona nazwę Ruch na rzecz Tendencji Islamskich.

Reklama

Utworzona w 1981 r. przez intelektualistów zainspirowanych przykładem Bractwa Muzułmańskiego w Egipcie, Partia Odrodzenia była początkowo tolerowana przez reżim prezydenta Ben Alego. Jednak po wyborach w 1989 r., w których an-Nahda startowała z niezależnej listy, zdobywając 17 proc. głosów, jej działaczy zaczęto ścigać i wsadzać do więzienia.



Przywódca Odrodzenia Raszid Ghannuszi, obecnie 69-letni, z wykształcenia teolog i agronom, udał się na wygnanie w 1989 r., a dwa lata później został zaocznie skazany na dożywocie w procesie po zdelegalizowaniu islamskiego ruchu. Jego powrót do Tunisu z Londynu, gdzie mieszka od 20 lat, oczekiwany jest po wejściu w życie amnestii.

14 stycznia władze Tunezji ogłosiły wprowadzenie stanu wyjątkowego w związku z trwającymi od grudnia antyrządowymi zamieszkami przeciw bezrobociu i warunkom życia. Tego samego dnia dotychczasowy prezydent kraju Zin el-Abdin Ben Ali, sprawujący to stanowisko od 23 lat, w związku z niepokojami społecznymi rozwiązał rząd i opuścił kraj, udając się do Arabii Saudyjskiej.