Swe przypuszczenia prokuratura opiera na serii SMS-ów, jakie po imprezach w willach Berlusconiego wymieniały między sobą ich uczestniczki. Stawiają one pod wielkim znakiem zapytania wyjaśnienia szefa włoskiego rządu o tym, że były to tylko spotkania towarzyskie.
Z SMS-ów wynika, że kobiety obawiały się zarażenia chorobami wenerycznymi, dlatego robiły sobie badania pod tym kątem. Dzieliły się wątpliwościami co do wyników testów medycznych. "Zrobiłaś to? Wszystko w porządku?" - pytała jedna z kobiet swą koleżankę w wiadomości wysłanej 8 stycznia ubiegłego roku. "Wszystko normalni. Leukocyty w normie, HIV negatywny" - brzmiała odpowiedź. Kobieta pytana, czy miała jakieś powody do obaw, odpowiedziała: "Gdy idzie się do łóżka z 80 kobietami, nigdy nic nie wiadomo".
W innych SMS-ach kobiety skarżą się na prezenty, jakie dostały od szefa włoskiego rządu. Zdają sobie także sprawę, że "straciły reputację". "Rozumiesz, że jesteśmy naznaczone na całe życie?" - pisała tancerka Iris Berardi, która skarżyła się także na "okropne" sumy pieniędzy.
Z kolei modelka Barbara Guerra skarżyła się koleżance na samochód, który dostała od Berlusconiego. "Jestem wściekła. wczoraj ta dziewczyna przyjechała mini cooperem, który on dał jej w lipcu, a mnie w czerwcu dał smarta. Teraz, przysięgam, będę prosiła go o drugie auto" - zarzekała się. W sumie - jak policzyły włoskie media - włoski premier obdarował samochodami 13 dziewcząt.