"Nie chcemy cię, nie chcemy cię" - krzyczeli młodzi Egipcjanie, wypierając z kolejki byłego szefa Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej i laureata pokojowego Nobla, który zapowiedział niedawno swój start w wyborach prezydenckich.
Gdy noblista wrócił do swego samochodu stojącego przed lokalem wyborczym, poleciały w jego kierunku kamienie tłukąc jedną z szyb pojazdu.
Sobotnie referendum w Egipcie ma pozwolić na zmianę kilku artykułów ustawy zasadniczej, m.in. ograniczyć urzędowanie prezydenta do dwóch kolejnych, czteroletnich kadencji. Złagodzone mają być także kryteria kandydowania na najwyższy urząd w państwie.
Zgodnie z konstytucją Egiptu - zawieszoną obecnie przez armię, która tymczasowo przejęła władzę po ustąpieniu w lutym pod wpływem ulicznych protestów Hosniego Mubaraka - kadencja prezydenta trwa sześć lat i może on kandydować wielokrotnie, bez ograniczeń.
Lokale wyborcze zostaną zamknięte o godz. 19 (godz. 18 czasu polskiego). Do głosowania jest uprawnionych 45 mln osób.