Parlament w Budapeszcie głosami prawicowej większości uchwalił w poniedziałek nową ustawę zasadniczą, odwołującą się m.in. do historycznej koncepcji wielkich Węgier - państwa sprzed traktatu z Trianon z 1920 roku, na mocy którego Węgry utraciły ponad dwie trzecie powierzchni, a poza granicami znalazło się 3,5 mln Węgrów.

Reklama

Konstytucja, którą prezydent Schmitt ma podpisać w ciągu najbliższych kilku dni, by od początku przyszłego roku nabrała mocy obowiązującej, spotkała się z ostrą krytyką Niemiec. W Budapeszcie protestowało przeciw niej kilka tysięcy ludzi. Zastrzeżenia dotyczące zapisów na temat odpowiedzialności Węgier za losy Węgrów żyjących za granicą wyraziła Słowacja, gdzie 10 proc. ludności deklaruje narodowość węgierską.

Prezydent Schmitt tłumaczył dziennikarzom, że podstawą nowej węgierskiej konstytucji są wartości europejskie. Klaus zapewnił go, że szanuje nową ustawę zasadniczą, która - według niego - jest tylko i wyłącznie własnością Wegier. "Nie sądzę, że o konstytucji jakiegoś kraju powinni mówić przedstawiciele innych państw" - zaznaczył. "Ja sam tę konstytucję uznaję i uważam, że każdy powinien to uczynić" - dodał.

Obaj politycy odrzucili także krytykę energii atomowej, która nasiliła się w Unii Europejskiej po marcowej katastrofie w elektrowni nuklearnej w Japonii. Klaus podkreślił, że nie uznaje "populistycznej gry" prowadzonej przez niektórych europejskich polityków, którzy nawołują do rezygnacji z atomu.

Zarówno w Czechach, jak i na Węgrzech znajdują się elektrownie atomowe. Czesi starają się o udział w rozbudowie węgierskiej siłowni jądrowej w mieście Paks.

Prezydenci zauważyli, że Praga i Budapeszt reprezentują podobne interesy w energetyce atomowej. Ich zdaniem tematem szerzej powinna zająć się Grupa Wyszehradzka, do której oprócz Czech i Węgier należą jeszcze Polska i Słowacja.