Krytycy podkreślają, że dane będące podstawą raportu zostały udostępnione przez Kościół, który wyraźnie stara się bagatelizować problem nadużyć seksualnych księży.
Według raportu, skandale z molestowaniem seksualnym młodych chłopców przez księży stanowiły problem niejako przejściowy, spowodowany okolicznościami historycznymi. Wymieniono tu takie czynniki jak niewłaściwe szkolenie kleryków w seminariach i wpływ rozprzężenia obyczajowego na duchownych w następstwie rewolucji seksualnej w latach 60. i 70.
W raporcie stwierdzono też, że księża-homoseksualiści są tak samo skłonni do seksualnych nadużyć i przestępstw, jak księża heteroseksualni. Orzeczono też w nim, że tylko drobna mniejszość księży spełnia kryteria klinicznej definicji pedofila.
Krytycy uważają, że raport stara się być "słuszny politycznie", sugerując, że homoseksualizm nie był istotnym czynnikiem w skandalu.
Liberałowie w kościele wypominają też autorom raportu, że sugerują, iż celibat nie ma nic wspólnego z nadużyciami seksualnymi popełnianymi przez duchownych.