Socjaldemokraci, którzy według sondażowych wyników w niedzielnych wyborach zdobyli ok. 40 proc. głosów, wielokrotnie wspominali podczas kampanii o możliwej koalicji rządowej z prawicowym blokiem Centrum Demokratyczne i Społeczne - Partia Ludowa. Ugrupowanie to zdobyło ok. 13 proc. głosów. Dotychczas jednak nikt z kierownictwa PSD nie potwierdził, że zwycięska partia przystąpi do tej koalicji.
"Czekamy na ostateczne wyniki. Nie mogę zagwarantować, że Partia Socjaldemokratyczna wejdzie z kimś w koalicję" - powiedział Miguel Relvas, sekretarz generalny PSD.
Przywódca Partii Socjalistycznej i pełniący obowiązki premiera Jose Socrates, jeszcze przed ogłoszeniem oficjalnych wyników, ogłosił porażkę swego ugrupowania i zapowiedział ustąpienie ze stanowiska sekretarza generalnego partii, które piastuje od 2004 r. W przemówieniu wygłoszonym do swych swolenników, Socrates wziął na siebie odpowiedzialność za porażkę. "Uważam też, że nadszedł czas aby otworzyć nowy rozdział w historii przywództwa partii" - powiedział.
Socjaliści zdobyli, według sondażowych badań, ok. 28 proc. głosów co oznacza najsłabszy wynik od wyborów 1998 r.
Socrates w końcu marca br. zrezygnował z funkcji premiera po odrzuceniu przez parlament nowego programu cięć budżetowych. Dwa tygodnie później został zmuszony do zwrócenia się do Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego o pomoc finansową. Warunkiem jej udzielenia jest jednak dotkliwy program oszczędnościowy rozłożony na trzy lata, który jest kontestowany przez znaczną część społeczeństwa i opozycję.
W pierwszym wystąpieniu po ogłoszeniu sondażowych danych Pedro Mota Soares, szef klubu parlamentarnego CDS-PP, zapowiedział, że jego ugrupowanie jest zainteresowane rządową koalicją z socjaldemokratami.
Komentatorzy przypominają, że oba ugrupowania rządziły Portugalią w latach 2002-2004 pod przewodnictwem premiera Manuela Barroso, obecnego przewodniczącego Komisji Europejskiej. "Koalicja pod przewodnictwem premiera Passosa Coelho (przywódcy socjaldemokratów - PAP) musi opierać się na dwóch partiach. PSD i CDS-PP wkrótce się porozumieją, czym zapewnią sobie większość parlamentarną" - stwierdził komentator polityczny Eduardo Moniz.
Eksperci zauważają, że tegoroczny wynik PSD mógłby być lepszy, lecz w trakcie kampanii wyborczej Pedro Passos Coelho popełnił kilka błędów. "Poza tym, nie jest on tak charyzmatycznym przywódcą socjaldemokratów jak jego poprzednicy. Dodatkowo znaczna część społeczeństwa postrzega go jako polityka zbyt liberalnego. Obawy wielu osób mogła wywołać jego zapowiedź prywatyzacji części systemu opieki zdrowotnej" - powiedziała w rozmowie z PAP dr Madalena Resende z Portugalskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych (IPRI).
Do nowego parlamentu wejdzie też Portugalska Partia Komunistyczna (PCP) oraz Blok Lewicy (BE). Oba lewicowe ugrupowania, kontestujące memorandum o pomocy zewnętrznej dla Portugalii otrzymały niewielki odsetek głosów - odpowiednio: 8 i 6 proc. W ocenie ekspertów, małe poparcie dla PCP i BE może dowodzić, że Portugalczycy pogodzili się już z warunkami umowy z MFW i UE.
Media odnotowują, że po południu frekwencja wyborcza drastycznie wzrosła, do czego według niektórych komentatorów mogły przekonać niezdecydowanych apele czołowych polityków Portugalii. Wszyscy liderzy partyjni wzywali w niedzielę przy urnach do uczestnictwa w głosowaniu. Ostatecznie frekwencja przy urnach wyniosła 56 proc.
Większość komentatorów uważa, że tegoroczna kampania wyborcza była jedną z najbardziej napiętych w ostatnich latach w Portugalii a niedzielne wybory miały charakter referendum wobec antykryzysowej polityki Jose Socratesa. Prawie wszyscy liderzy partyjni za główną przyczynę aktualnych trudności Portugalii uznali "nieskuteczną i mało przejrzystą" politykę socjalistycznego rządu. Podczas kampanii premier oskarżany był wielokrotnie o świadome ukrywanie prawdy o złym stanie finansów publicznych, wysuwanie populistycznych haseł bez pokrycia oraz brak realizacji obietnic wyborczych.