"To jest ucieczka, a nie żadna dymisja. Nie zostały uszanowane procedury formalne" - oświadczył rzecznik afgańskiego prezydenta i szefa rządu Hamida Karzaja, Wahid Omer.
Ocenił, że obawy o życie Fitrata "były bezpodstawne". "Nigdy nikomu z rządu nie powiedział, że jego życie jest w niebezpieczeństwie" - dodał.
Kilka godzin wcześniej amerykański Departament Stanu potwierdził, że szef afgańskiego banku centralnego znajduje się w Waszyngtonie.
"Jeśli miałoby dojść do zmiany szefa afgańskiego banku centralnego, będziemy wzywać rząd (w Kabulu) do podjęcia wszelkich środków na rzecz zreformowania i wzmocnienia sektora finansowego" - oświadczyła rzeczniczka Departamentu Stanu Victoria Nuland.
Powiedziała ponadto, że nie wie, czy Abdul Kadir Fitrat poprosił o azyl.
W poniedziałek Fitrat oświadczył, że zrezygnował ze stanowiska, gdyż obawiał się o życie w związku ze śledztwem ws. skandalu wokół upadku Kabul Banku.
W wywiadzie dla agencji Reutera, przeprowadzonym w hotelu w stanie Wirginia, niedaleko Waszyngtonu, powiedział, że nie mógł ogłosić rezygnacji w Kabulu, ponieważ jego życie było w niebezpieczeństwie.
Jak dodał, "wysokie rangą koła polityczne w Kabulu" storpedowały wysiłki banku centralnego zmierzające do wyjaśnienia skandalu w Kabul Banku. Według agencji AFP, w kwietniu Fitrat podał nazwiska afgańskich osobistości zaangażowanych - jego zdaniem - w skandal.
Korupcja, nieściągalne pożyczki i złe zarządzanie kosztowało ten największy w kraju prywatny bank, mający powiązania ze światem polityki, setki milionów dolarów. Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego, zagrożone jest około 900 mln dolarów. Przedstawiciele zachodnich państw w Kabulu otwarcie nazywają aferę z Kabul Bankiem klasyczną piramidą finansową - zauważa Reuters.
Według afgańskich służb antykorupcyjnych, Kabul Bank rozdzielił prawie pół miliarda dolarów w niezabezpieczonych, nieudokumentowanych pożyczkach między przedstawicieli afgańskiej elity politycznej, w tym ministrów, krewnych prezydenta i wiceprezydenta oraz wpływowych dawnych watażków.