Rzeź zorganizowaną przez Breivika w Oslo i na wyspie Utoya Le Pen, twórca Frontu Narodowego, nazwał "wypadkiem".

Określił Norwegię, jako "mały sympatyczny kraj", który "nie zdał sobie sprawy ze światowego zagrożenia, jakim jest masowa imigracja, która jest zasadniczym powodem (aktu) tego szalonego zabójcy".

Reklama

"Sytuacja wydaje mi się poważna nie ze względu na ten wypadek, spowodowany przez (...)przejściowe szaleństwo. To, co uważam za groźniejsze w tej historii, to naiwność i bezczynność norweskiego rządu", który nie dopatrzył się źródeł zagrożenia w obecności imigrantów - powiedział Le Pen w nagranym na wideo oświadczeniu, zamieszczonym na stronach internetowych jego partii.

22 lipca po zdetonowaniu bomby w Oslo Breivik udał się na wyspę Utoya, gdzie otworzył ogień do uczestników obozu młodzieżowego, organizowanego przez Partię Pracy premiera Jensa Stoltenberga. W obu tych atakach zginęło w sumie 77 osób.