W pierwszych relacjach AP zauważała, że Rosja "z irytacją" odrzuciła polski raport, w którym napisano, że mylące naprowadzanie polskiego samolotu przez rosyjskich kontrolerów przyczyniło się do katastrofy prezydenckiego samolotu. W kolejnej depeszy amerykańska agencja wycofała jednak uwagę o "irytacji" strony rosyjskiej.

Reklama

Jak pisała AP, szef Komisji Technicznej MAK Aleksiej Morozow utrzymywał, że wskazówki kontrolerów dla załogi były precyzyjne, a radar i światła na lotnisku funkcjonowały normalnie wbrew temu, co napisano w polski raporcie.

Morozow powtórzył ustalenia MAK, że przyczyną wypadku było "zejście załogi samolotu poniżej bezpiecznej wysokości w desperackiej próbie lądowania". Tymczasem "polscy śledczy ustalili, że Tu-154 leciał ok. 60 metrów niżej niż sądzili piloci tuż przed zahaczeniem o drzewo i katastrofą" - zauważyła AP. Zacytowała też słowa Morozowa o tym, że niedociągnięcia techniczne "nie miały związku z przyczyną katastrofy".

Agencja AFP rozpoczęła depeszę od zrelacjonowania, że MAK kolejny raz poruszył kwestię presji, jakiej poddani byli członkowie załogi w sprawie lądowania Tu-154. Francuska agencja przytoczyła słowa Morozowa, według którego dowódca Sił Powietrznych generał Andrzej Błasik wszedł do kokpitu i przekazywał informacje na temat wysokości. W opinii Morozowa - napisała agencja - można takie zachowanie uważać za wywieranie "psychologicznej presji na załogę".

Na obecność dowódcy Sił Powietrznych w kabinie zwróciła też uwagę agencja EFE, która relacjonowała, że rosyjscy eksperci uważali takie zachowanie za naruszenie międzynarodowych standardów lotniczych. Hiszpańska agencja zatytułowała swoją depeszę: "Rosyjscy eksperci obwiniają Polskę o katastrofę samolotu prezydenckiego".

Francuska agencja AFP przypomniała też, że opublikowany w piątek raport komisji szefa MSWiA Jerzego Millera uwypuklił nieprawidłowości po stronie rosyjskiej, choć główną odpowiedzialność przypisał stronie polskiej. "Niemniej polska komisja nie odnotowała presji na załogę w sprawie wymuszenia lądowania" - zaznaczyła agencja. Przypomniała też, że według raportu MAK opublikowanego w styczniu strona polska była "jedyną odpowiedzialną za wypadek", a prezydent Lech Kaczyński i inne wysokie rangą osoby na pokładzie wywierały presję na załogę.

Agencja AP skomentowała ponadto, że katastrofa z kwietnia 2010 roku, w której zginął Lech Kaczyński i 95 innych osobistości, była najgorszą katastrofą w Polsce od czasów II wojny światowej.