Nie różnimy się z MAK co do faktów, różnimy się co do ich interpretacji - powiedział we wtorek zastępca polskiej komisji wyjaśniającej okoliczności katastrofy smoleńskiej, płk Mirosław Grochowski.

Reklama

Zobacz, jak MAK zareagował na polski raport z katastrofy>>>

"Nasza komisja pracowała ponad sześć miesięcy dłużej, niż komisja MAK i dzięki tej pracy udało nam się odczytać takie informacje, które z naszego punktu widzenia są kluczowe dla wyjaśnienia przyczyny wypadku i okoliczności. Jesteśmy gotowi podzielić się ze stroną rosyjską naszymi ustaleniami" - powiedział inny członek komisji Maciej Lasek.

Mamy niezbity dowód na to, że dowódca podał komendę "odchodzimy", czego nie mogli wiedzieć twórcy raportu MAK, ponieważ nie dysponowali tą transkrypcją zapisu rozmów w kabinie - mówił członek komisji Millera Edward Łojek, odnosząc się do uwag MAK na temat polskiego raportu.

Jak dodał inny członek komisji Maciej Lasek, dowódca ponad wszelką wątpliwość po przekroczeniu 100 metrów wydał komendę "odchodzimy na drugi krąg".

"Z punktu widzenia zasady współpracy załogi wieloosobowej każda komenda wydana przez pilota czy dowódcę musi być potwierdzona przez pilota monitorującego, czyli tego, który był drugim pilotem. Dowódca załogi ponad wszelką wątpliwość po przekroczeniu 100 metrów - niestety wg wskazań wysokościomierza radiowego - wydał komendę +odchodzimy na drugi krąg+. Potwierdził tę komendę drugi pilot. W lotnictwie nie ma czegoś takiego, żeby - jeżeli jest wydana komenda i jest potwierdzona - nic się nie działo i żeby ktoś czekał dalej" - mówił Lasek.

"W naszym raporcie wykazaliśmy, że zwłoka spowodowana niewłaściwym wyszkoleniem załogi i przyjęciem niewłaściwego sposobu realizacji tego odejścia na drugi krąg była powodem zderzenia z ziemią" - dodał.

Reklama

Raport został przygotowany rzetelnie, tezy w nim zawarte mają poparcie w faktach i zebranych materiałach, ale to nie znaczy, że nie jesteśmy otwarci na dyskusję - mówił zastępca komisji wyjaśniającej okoliczności katastrofy smoleńskiej płk Mirosław Grochowski.



"Nie mamy potwierdzenia w faktach, że były jakiekolwiek naciski na załogę. Analizując zapis głosów w kabinie nie odnaleźliśmy ani jednego fragmentu, który by wskazywał, że generał Błasik w jakikolwiek sposób wpływał na załogę" - powiedział we wtorek płk Grochowski, na briefingu prasowym w MSWiA.

"Padło na konferencji, że MAK odnosi się do faktów, a nie do hipotez. Faktem jest, że pan generał nie wywierał żadnej bezpośredniej presji na załogę. Hipotezą jest, że jego obecność wywierała tę presję" - powiedział członek komisji Maciej Lasek.

Jak dodał Grochowski, rosyjski kontroler nie powinien dopuścić do tego, żeby zastępca bazy w Twerze nawiązał korespondencję radiową z polską załogą, co - jak przypomniał Grochowski - miało miejsce.

Powtórzył, że polska komisja nie orzekała o winie czy o odpowiedzialności kogokolwiek. "Nie będziemy szacowali, ile procent może być odpowiedzialności czy przyczyn. To można tylko w jeden sposób rozwiązać, na zasadzie merytorycznej dyskusji, przedstawienia argumentów, faktów" - powiedział Grochowski.

"Wszystkim nam zależy na tym, żeby dogłębnie, w 100 procentach, badanie tej katastrofy było wyjaśnione. To jest naszym celem i tylko dlatego chcemy współpracować z każdym, kto może nam takiej pomocy udzielić" - powiedział inny członek komisji Maciej Lasek