Siły zbrojne syryjskiego reżimu zabiły w piątek 31 osób, z czego co najmniej 10 demonstrantów w mieście Hims na zachodzie kraju, gdzie znów podjęto ostrzał dzielnic opozycji - poinformowali opozycyjni aktywiści. Według nich pociski moździerzowe trafiły w demonstrację w jednej z dzielnic i w wiernych wychodzących z meczetu po piątkowych modłach.
Wznowienie ostrzału dzielnic Hims nastąpiło w dwa dni po pobycie w tym mieście zastępczyni sekretarza generalnego ONZ ds. humanitarnych Valerie Amos, która powiedziała w czwartek, że jest wstrząśnięta skalą zniszczeń w dzielnicy Baba Amro, która była bastionem rebeliantów.
Amos poinformowała w piątek na konferencji prasowej w stolicy Turcji Ankarze, że władze syryjskie zgodziły się na dokonanie, jak to nazwała, "ograniczonej oceny" sytuacji w kraju. Nie podała szczegółów. Oświadczyła, że zwróciła się do syryjskiego rządu o umożliwienie niezakłóconego dostępu ekip z pomocą humanitarną do miejsc, które najbardziej ucierpiały, lecz władze Syrii poprosiły o więcej czasu (na decyzję).
Mające siedzibę w Londynie Obserwatorium na rzecz Praw Człowieka utrzymuje, że w protestach antyrządowych, które zaczęły się w Syrii przed rokiem, zginęło prawie 8,5 tys. ludzi, w większości cywilów.