Ji Zhongxing w 2005 roku w miejscowości Dongguan bez wymaganego zezwolenia prowadził usługi transportowe. Przewoził pasażerów motocyklem. Podczas jednego z zatrzymań został brutalnie pobity przez policjantów i w efekcie - sparaliżowany.

Takie informacje znalazły się na jego blogu, który po incydencie na lotnisku w Pekinie został skasowany przez cenzurę. Od 2005 roku mężczyzna starał się dochodzić sprawiedliwości. Wystąpił o przyznanie mu renty i rekompensaty.

Reklama

To jednak nigdy nie nastąpiło.Wczoraj na lotnisku w Pekinie zdetonował bombę domowej roboty. Przed jej odpaleniem ostrzegł jednak znajdujących się w pobliżu ludzi. Sam został ranny.



W ubiegłym miesiącu inny mężczyzna, również występujący z petycjami do władz dotyczącymi krzywd, których miał doznać, spowodował wybuch w autobusie w mieście Xiamen. Zginęlo wówczas 47 osób.