Przywódcy obu krajów ostro potępili brutalność sił specjalnych wobec opozycjonistów. Obok wezwania do wstrzymania się przed użyciem przemocy z ust obojga polityków padły słowa ostrzeżenia, że sprawcy przelewu krwi nie unikną odpowiedzialności.
W czasie posiedzenia Rady Ministrów obu krajów, mówiono o sankcjach. Według szefa francuskiej dyplomacji Laurenta Fabiusa miałyby one dotknąć konkretne osoby. Sprawa ta, o czym poinformował Francois Hollande, ma być rozpatrywana podczas jutrzejszego spotkania ministrów spraw zagranicznych państw Unii Europejskiej, które zostało zwołane w trybie nadzwyczajnym właśnie do rozpatrzenia tego co się dzieje na Ukrainie.
Francja i Niemcy chcą, aby Ukraina przeszła zmiany w kierunku, którego życzy sobie tamtejsze społeczeństwo. Chodzi przede wszystkim o rozpisanie nowych wyborów.
Także Stany Zjednoczone rozmawiają z Unią Europejską o możliwych sankcjach przeciwko Ukrainie. Poinformował o tym amerykański sekretarz stanu John Kerry, który powiedział, że sankcje mają "stworzyć warunki do osiągnięcia kompromisu". Sekretarz stanu podkreślił, że taki kompromis na Ukrainie jest ciągle możliwy.
Biały Dom uznał tymczasem za "odrażające" użycie siły wobec manifestantów w Kijowie. To nie powinno mieć miejsca w 21 wieku - powiedział zastępca doradcy prezydenta do spraw bezpieczeństwa narodowego, Ben Rhodes. Ponownie wezwał przy tym prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza, aby podjął działania w celu zmniejszenia napięcia w kraju. Rhodes dodał, ze Biały Dom uważnie obserwuje sytuację na Ukrainie.