Ministerstwo sportu żąda od Krakowa prawie 4 milionów złotych - miasto nie zamierza płacić. Chodzi o pieniądze przeznaczone przez resort na przygotowanie kandydatury Krakowa do organizacji zimowych igrzysk olimpijskich w 2022 roku. Powodem żądań ministerstwa jest wycofanie się Krakowa ze starań o organizację imprezy.
Zdaniem urzędników umowa z resortem nadal obowiązuje, dlatego miasto nie zamierza oddawać pieniędzy. Żądania ministerstwa sportu można traktować jako próbę ukarania Krakowian za wynik referendum - twierdzi Filip Szatanik z krakowskiego magistratu. Z raportu podpisanego i zatwierdzonego przez ministerstwo wynika, że prawie 4 miliony złotych została rozliczona, a wszystkie faktury i rachunki się zgadzają. Dziwne, że ten sam organ mówi raz, że wszystko jest w porządku, a za chwilę domaga się zwrotu pieniędzy - dodaje.
Teraz miasto będzie się domagać od ministerstwa przekazania drugiej części pieniędzy zagwarantowanych w umowie na walkę o zimowe igrzyska. Kraków z własnego budżetu zapłacił za część wynagrodzenia dla szwajcarskiej firmy EKS, która przygotowywała wniosek aplikacyjny Krakowa do Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Zgodnie z umową wynagrodzenie dla szwajcarów miał finansować resort sportu i turystyki.
W lokalnym referendum, w prawie 70 procent mieszkańców miasta opowiedziało się przeciwko organizacji zimowych igrzysk. W środę miejscy radni jednogłośnie przegłosowali specjalną uchwałę. Jej wysłanie do Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego będzie oznaczało oficjalną rezygnację miasta z walki o Zimowe Igrzyska Olimpijskie w 2022 roku.