Izraelskie władze ogłosiły, że nie wybierają się na negocjacje pokojowe do Kairu i mają zamiar zakończyć wojnę wtedy, gdy uznają to za stosowne. Ten moment może nadejść już wkrótce, bo jeden z generałów zapowiedział, że niszczenie tuneli Hamasu zakończy się w niedzielny wieczór. Równocześnie media podały, że z Gazy wycofano część oddziałów.

Reklama

To wszystko może oznaczać, że w niedzielny wieczór lub w poniedziałek rano Izrael może chcieć ogłosić koniec operacji w Gazie.

Jak relacjonuje ze Strefy Gazy specjalny wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, dla Palestyńczyków taki koniec wojny nie musi jednak oznaczać dobrych wiadomości. Dziennikarka i blogerka z Gazy, Walla al Ghussein, tłumaczy w rozmowie, że dla Palestyńczyków nic się w takim wypadku nie zmieni. Nadal będzie bowiem obowiązywać izraelska blokada Gazy.

- Żyjemy tutaj w całkowitym zamknięciu, jak w więzieniu. Granice są zamknięte, a to powoduje kryzys ekonomiczny. Studenci tracą stypendia zagraniczne, bo nie mogą wyjechać za granicę. Starsi ludzie umierają, bo także nie mogą wyjechać za granicę na leczenie. Pracownicy rządu Hamasu od sześciu miesięcy nie dostają pensji, bo Autonomia Palestyńska zamknęła banki - dodaje Walaa al-Ghussein.

Nie wiadomo, jak w takim razie miałyby wyglądać negocjacje, które mają rozpocząć się lada moment w Kairze. W rozmowach biorą bowiem udział tylko palestyńskie frakcje z udziałem mediatorów z krajów arabskich.


Wojna w Gazie trwa już 26. dzień. Liczbę ofiar konfliktu szacuje się na 1655 zabitych i 9 tysięcy rannych po stronie palestyńskiej oraz na 65 osób po stronie izraelskiej.

Reklama