Chodzi o rurociąg South Stream, którym z Rosji i Azji Centralnej ma być transportowany gaz przez Morze Czarne i Bałkany do Europy. Projekt zakłada pominięcie Ukrainy. W związku z unijnymi zastrzeżeniami, Rosja poinformowała w ubiegłym tygodniu, że nie będzie go realizowała i zbuduje magistralę do Turcji.
Komisja Europejska uważa, że porozumienia, które kilka krajów członkowskich podpisało z Rosją w sprawie budowy gazociągu południowego, są niezgodne z unijnymi przepisami. Bruksela nakazała Austrii, Bułgarii, Chorwacji, Grecji, Słowenii i Węgrom renegocjacje kontraktów. Chodzi między innymi o zarządzanie rurociągiem, zagwarantowanie do niego dostępu unijnym firmom i przejrzyste ustalanie taryf przesyłowych.
Piłka jest po stronie Rosji. Warunki budowy są znane. My jesteśmy gotowi. Nie zaakceptujemy jednak żadnego szantażu w sprawach dotyczących energii - mówił w ubiegłym tygodniu szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker.
Gazociąg Południowy miał być drugim, po Gazociągu Północnym, rurociągiem dostarczającym gaz z Rosji do Europy. W samej Unii zdania na temat South Stream były podzielone. Bruksela wpisała go na listę inwestycji priorytetowych, spółki w krajach Zachodniej Europy liczyły na zyski, a krajom Europy Środkowo-Wschodniej nie podobało się to, że gazociąg omija Ukrainę.