W starciach na wschodzie Ukrainy z prorosyjskimi rebeliantami zginęło w ciągu ostatniej doby pięciu ukraińskich żołnierzy, a 29 zostało rannych. Ukraińskie wojska były atakowane minionej nocy 21 razy. Ukraińcy odparli 2 szturmy bojówkarzy pod Debalcewem, gdzie trwają najbardziej zacięte walki. Sztab twierdzi, że w ciągu doby zabito niemal dwustu przeciwników. Separatyści ostrzelali też, między innymi, miejscowość Sartana pod Mariupolem. Według wstępnych danych, nie ma ofiar wśród cywilów. Bojówkarze starali się zniszczyć ukraiński posterunek.
Ekspert wojskowy Dmytro Tymczuk twierdzi, że w związku ze swoimi aktywnymi działaniami w styczniu i na początku lutego, separatyści cierpią na brak amunicji, szczególnie do artylerii i wyrzutni rakiet. Dziennie jedna dywizja wykorzystywała 150 pocisków, co przekracza możliwości dostaw z Rosji. W związku z tym w ostatnich dniach, spadła liczba ataków. Separatyści próbują rozwiązać ten problem - dziennie na stację Iłowajsk przybywają 2 pociągi z amunicją. Ukraińcy prowadzą działania uprzedzające, atakując pozycje separatystów, w tym niszcząc składy broni.
Dziś do Kijowa przybywa amerykański sekretarz stanu John Kerry. Spotka się, między innymi, z prezydentem Petrem Poroszenką i premierem Arsenijem Jaceniukiem. Ukraińcy liczą na otrzymanie wsparcia od Waszyngtonu: finansowego i wojskowego. Ostatni raz amerykański polityk był na Ukrainie w marcu.
ZOBACZ TAKŻE: Władimir Putin zdradza objawy autyzmu? Raport naukowców z USA>>>