Bogdan Borusewicz miał przewodniczyć delegacji polskiego parlamentu na pogrzebie rosyjskiego opozycjonisty Borysa Niemcowa. Otrzymał jednak informację, że nie zostanie wpuszczony do Rosji. Rosyjski ambasador w Warszawie informował MSZ, że jest to odpowiedź na unijne sankcje dyplomatyczne.

Reklama

- Interpretujemy to w ten sposób, że przewodnicząca Rady Federacji czyli rosyjskiego senatu pani Walentyna Matwijenko jest od roku objęta sankcjami unijnymi ze względu na aneksję Krymu i działania Rosji wobec Ukrainy. Prawdopodobnie Rosja zastosowała analogiczne działania wobec szefów Senatów Unii Europejskiej - mówił rzecznik polskiego MSZ Marcin Wojciechowski.

Resort dyplomacji wystosował w tej sprawie notę protestacyjną. Według nieoficjalnych informacji Polskiego Radia, znalazły się tam słowa oburzenia na decyzję rosyjskich władz. Podkreślono też zasługi Borysa Niemcowa w walce o demokrację w Rosji. CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT >>>

Nie tylko Borusewicz

Kilka godzin po informacji o tym, że Rosja nie wpuści Bogdana Borusewicza, okazało się, że granicy nie przekroczy także wiceprzewodnicząca chadeków w Parlamencie Europejskim Sandra Kalniete z Łotwy. Europosłanka dowiedziała się o tym po kilku godzinach oczekiwania na moskiewskim lotnisku. Zabrano jej dokumenty i poinformowano, że porannym samolotem wróci do Brukseli.

W rozmowie z Polskim Radiem Sandra Kalniete powiedziała, że mogła się spodziewać takiej decyzji, bo zawsze wypowiadała się zdecydowanie negatywnie o działaniach Rosji na Ukrainie. - Bardzo żałuję jednak, że nie będę mogła złożyć hołdu politykowi, którego podziwiałam - powiedziała Kalniete. Jest ona trzecią osobą z Parlamentu Europejskiego, która w ostatnich miesiącach nie została wpuszczona do Rosji.

Reklama

PRZECZYTAJ ROZMOWĘ DOMINIKI ĆOSIĆ Z SANDRĄ KALNIETE >>>

Pod koniec stycznia do listy osób niepożądanych dopisano litewskiego europosła - Gabrieliusa Landsbergisa. Ambasador Rosji przy Unii Władimir Czyżow tłumaczył wtedy, że to ze względu na napięte relacje na linii Bruksela - Moskwa i że trzeba poczekać na lepszy moment we wzajemnych kontaktach. Z kolei jesienią ubiegłego roku do Rosji nie wjechała przewodnicząca grupy Zielonych Rebecca Harms. Na moskiewskim lotnisku miała usłyszeć, że to kara za poparcie krytycznej wobec Kremla rezolucji Parlamentu Europejskiego.

Gabrelius Landsbergis dla dziennik.pl: Znów boimy się, że nasza niepodległość jest zagrożona >>>