Samolot rozleciał się na małe kawałki w momencie uderzenia o zbocze góry na wysokości dwóch tysięcy siedmiuset metrów. Największa część samolotu, którą zauważyli żandarmi ze śmigłowca nie miała więcej niż metr długości. Szczątki samolotu rozrzucone są na obszarze ponad 10 hektarów.

Reklama

Samolot gwałtownie tracił wysokość, ale odbywało się to po równej linii. Maszyna nie pikowała, lecz schodziła z 10 tysięcy metrów na dwa tysiące w ciągu ośmiu minut tak, jakby miała lądować. To ma świadczyć o tym, że na pokładzie nie doszło do wybuchu. Wiadomo jednak, że piloci stracili kontrolę nad samolotem. CZYTAJ WIĘCEJ>>>

Premier Manuel Valls w Zgromadzeniu Narodowym stwierdził jednak, że nie wyklucza się żadnego tropu, także zamachu.

Na miejsce tragedii udają się ekipy żandarmerii alpejskiej, strażaków i ratowników górskich, którzy mają zapewnić bezpieczeństwo zespołom ekspertów lotniczych mających zbadać szczątki samolotu. Warunki dotarcia tam są ekstremalnie trudne - jedyna droga to na nartach.

Prognozy przewidują załamanie pogody. Wiatr i śnieżyce. W źlebach stromych stoków jest mnóstwo śniegu. Niebezpieczeństwo zejścia lawin jest bardzo duże.

CZYTAJ WIĘCEJ NA TEMAT KATASTROFY SAMOLOTU>>>